- Pierścionek taki jak masz na palcu ? - pokazałam na jej prawa dłoń. Ona się spojrzała na nią, a następnie na mnie z przerażona miną. Cała twarz jej momentalnie zbladła i zamurowało ją. To chyba ją przerosło. Położyłam ręce na jej ramionach i lekko potrząsnęłam nią.
- Hope! Proszę cie! Ocknij się! - po kilku głośniejszych prośbach dziewczyna zrobiła to o co ją prosiłam. Momentalnie wstała i szybkim krokiem plotła jakieś niezrozumiałe dla mnie słowa trzymając się za głowę. Zrobiła kilka rundek w pokoju i stanęła prze de mną. Popatrzyła mi się głęboko w oczy i zaczęła mówić - Lil mam do ciebie wielką prośbę - mówiła strasznie szybko. Powiedziałam aby lekko zwolniła i zaczęła od początku - Mam do ciebie prośbę - powiedziała już o wiele wolniej niż poprzednio trzymając mnie za brodę i nadal patrząc głęboko w oczy. Popatrzyłam się na nią pytająco, a ta kontynuowała - Czy mogłabyś pójść ze mną tam ? Chciałabym się dowiedzieć o co chodziło Belli - zrobiła prosząca minę. Zdjęła rękę z mojej brody i przerwała intensywne wpatrywanie się w oczy. Odeszła kawałek przyciągająca do klatki piersiowej dłonie jakby do modlitwy,ale palce miała skrzyżowane tak samo jak oczy. Po dłuższym czasie zastanowień wstałam i podeszłam do dziewczyny mówiąc krótkie " Tak ".Hope mnie przytuliła z całych sił i odsunęła się kawałek.
Z perspektywy Hope
Jak ja jestem jej za to wdzięczna! Jest mi teraz bardzo potrzebna. Gdybym była sama to bym pewnie zgłupiała. Potrząsnęłam głową by wyrwać się z zamyśleń. Postanowiłam jak najszybciej pójść przed ten dom i dowiedzieć sie o co chodziło Bel wczoraj. Odwróciłam sie twarzą do przyjaciółki i ładnie się uśmiechnęłam
- Tak ?
- No wieszzz... Idziemy tam, a ja za bardzo nie mam sie w co ubrać :/ Mam takie dziwne przeczcie, że stanie się tam coś co zmieni moje życie,a nie che iść w wczorajszych przepoconych ciuchach.
- Rozumie i moja szafa jest szeroko otwarta na twoje wybory, ale najpierw..
- Co ? - wtargnęła jej w zdanie
- Jak spałaś zrobiłam naleśniki i wszyscy zjedli oprócz nas. Wiec kochana, zapraszam do stołu - położyła lewa dłoń na moich plechach i lekko popchnęła w stronę drzwi. Zeszłyśmy na dół i weszłyśmy do kuchni. Nikogo w niej nie było. Na stole zauważyłam naleśniki, owoce i naszykowane dla nas talerze oraz szklanki z sokiem. Usiadłam i jak sie najszybciej sie dało zjadłam je. Odłożyłam wszystko po sobie do zlewu i ciągnąc Lili wbiegłam po schodach.
strój Lili |
- Po nic.
- To idź. - wymsknęło mi się. Na szczęście cicho pod nosem. Chyba to usłyszał, bo lekko posmutniał i zaczął wychodzić. Wzięłam w rękę moje, znaczy przyjaciółki, ubrania i wyszłam z pokoju zamykając za sobą drzwi. Na palcach podbiegłam do chłopaka i złapałam za bark. Stanął do mnie plecami. Obeszłam go dookoła i stałam przed jego twarzą.
- Przepraszam. Nie chciałam tego powiedzieć. Samo mi sie wymskneło. To przez emocje. - mówiłam cicho
- Napewno - czuć było w jego głosie że mi nie wierzy. Złapałam jego twarz w dłonie i patrzyłam sie w jego oczy
- A teraz mi wierzysz ? Nie zrobiłam tego specjalnie. - chyba mi się udało. Teraz zauważyłam jakie ma oczy. Po prostu same przyciągały do siebie i prosiły o pocałunek. Zamknęłam mocno oczy, opuściłam dłonie z jego twarzy i odsunęłam się kawałek. Nie chciałam aby to sie znowu powtórzyło. Nie chce teraz ryzykować że zauważy nas Lili. Otworzyłam oczy, a jego już prze de mną nie było. Widocznie zrobiłam mu kolejną przykrość.
- Przepraszam - wyszeptałam i przełykając ślinę przeszłam przez korytarz. Weszłam do łazienki i szybko sie przebrałam. Doszłam do pokoju Lili. Drzwi były zamknięte jak poprzednio, ale jej tam nie było. Rzuciłam piżamę i gdy sie już odwróciłam by wyjść z pokoju, on tam stał.
- Skąd ty sie do cholery jasnej tu wziąłeś ? - mówiłam z ręką na sercu. Dureń prawie do zawału mnie doprowadził
- Nie zrobiłem tego co miałem zrobić wcześniej. - zaczął do mnie podchodzić. Bardzo tego pragnęłam, ale.. Tak właśnie. Wszędzie znajdzie sie to ale. Przygryzłam dolną wargę i odeszłam od niego. Zdziwił się, a ja wydusiłam z siebie tylko " Przepraszam. Musze iść. " I wyszłam jak nigdy z pokoju zostawiając jego samego. Zeszłam po schodach i zaczęłam szukać w salonie Lil. Nie było jej. Poszłam do kuchni i jak zawsze mój głodomor coś jadł. Zabrałam jej z rąk paczkę żelek i zaczełam kierować sie w stronę drzwi. Dziewczyna przegoniła mnie i stanęła rozkrokiem i z rozłożonymi rękami zakrywając przejście, a po chwili dodała lekko groźnym głosem " Oddaj te żelki, a nic złego sie nie stanie." Ze śmiechem oddałam jej jedzenie, z jej rąk zabrałam klucze. Wyszłyśmy na zewnątrz. Zamykając drzwi zauważyłam John'a na schodach i jego wzrok na sobie. Zakluczyłam drzwi i poszłam do dziewczyny z żelkami.
- To gdzie idziemy ?
- Nie znam drogi. Ale wiem gdzie to jest. - przyjaciółka już nic sie nie odezwała. Szłyśmy dosyć długo, ale wreszcie doszłyśmy. Stanęłam tam jak wtedy z Bellą. Patrzyłam sie na ten dom i nada nic nie mogłam sobie przypomnieć. Gdy Lil skończyła jeść i schowała magicznie śmieci złapała mnie za rękę. Momentalnie odwróciłam wzrok z podłogi na nią. Popatrzyłam sie prosto w jej oczy. Mówiły " będzie dobre tylko w to uwierz " Przytuliłam ją, a następnie wzięłam kilka głębszych wdechów. Nadal trzymając rękę dziewczyny podeszłyśmy pod drzwi domu. Po raz kolejny spojrzałam sie na nią a następnie na dzwonek. Puściłam jej rękę i nacisnęłam przycisk. Zero reakcji. Kolejny wdech i kolejny raz przycisnęłam dzwonek. Usłyszałyśmy obie jak ktoś otwiera drzwi...
+ bohaterowie
Lili Robinson - Miła blondynka z brązowymi oczami. Przyjaciółka Hope. Gdy trzeba jest groźna, zadziorna i można sie jej przestraszyć, ale zazwyczaj jest uroczą 19-latką :)
John Robinson - Porywczy 21 latek stawiający sobie cel i dąrzący do niego. Jest opiekuńczy, zabawny, potrafi wysłuchać i pocieszyć. Uwielbia bawić się ze zwierzętami *.*
________________________
Co sądzicie o tym rozdziale ?
Czytasz = komentujesz
Dziękuję że jesteś ;*