piątek, 6 grudnia 2013

Rozdział 15

- O czym teraz mówisz ?
- O twoim zamiarze pozbycia się Hope. Przecież Ci przeszkadza.
- O to się nie bój. Jak przeżyje pobyt w szpitalu to i tak się wykończy psychicznie. A ja wreszcie zdobędę to, a raczej go. Zapomni o tej suce. Zniszczę ją. Dziś będzie miała kolejną 'miłą' niespodziankę ode mnie. 
- Co ty znowu kombinujesz ?
- Dowie się kto tak naprawdę jej się śni po nocach i będzie się mnie słuchać. 
- Nie zrób jej krzywdy. Nasz plan polega na pozbyciu się jej, ale tylko ze świata jednej osoby.
- Teraz już dwóch. 
- Nie popełnij kolejnej gafy. 
- Kolejnej ? 
- Złotko. - dotknęłam dłonią jej polika - nie masz co ukrywać.
- Ale czego ? - widziałam jak zaczyna się stresować
- Doskonale o tym wiem.
- Skąd ?!
- To już moja sprawa. Stchórzyłaś.
- Skąd to wiesz ?! - jej wzrok stał się bardziej groźny, a ona sama zbliżyła się niebezpiecznie blisko mnie. - Powiesz mi skąd ? - powiedziała szorstkim tonem będąc 10 centymetrów od mojej twarzy. 
-  To moja sprawa. - odpowiedziałam, a ta nagle złapała mnie za szyję. Popchnęła na łóżko, a jej dłoń ściskała się coraz bardziej. Oczy były CAŁE czarne. Tracąc oddech złapałam za pilot i przycisnęłam przycisk. Zaczął wyć alarm, a Bella puściła mnie , otworzyła okno i wyskoczyła. Złapałam się za szyję i próbowałam złapać oddech. Do sali wbiegł lekarz oraz dwie pielęgniarki. Lekarz podbiegł do mnie, a jedna z pielęgniarek do okna. Wychyliła się, a następnie zamknęła je. Doktor wziął dłoń do ręki i pokiwał przecząco głową. Odwrócił się do pięlęgniarki i kazał jej przynieść lekarstwa. Pielęgniarka zniknęła w drzwiach, a na jej miejsce przybiegł Louis. Miał przerażoną minę. Próbował coś zrobić lecz doktor mu zabronił. Ja leżałam i przyglądałam się im wszystkim. Mężczyzna wyprosił wszystkich z sali, a mnie przyłączył do sprzętu i włożył rurkę do gardła.

*perspektywa Harry'ego*
Siedziałem razem z Darcy przy Hope. Jej twarz nie wyrażała żadnego uczucia. Wyglądała jakby dawno umarła. Z ciszy wyrwały mnie wibracje telefonu. Spojrzałem na półkę obok łóżka, wyciągnąłem rękę i odebrał telefon. 
- Hope ! Czemu nie odbierasz od nas telefonu ?!
- Pewnie dlatego, że jest w szpitalu. - powiedziałem szorstko, a za chwilę poczułem jak dłonie Darcy wyrywają mi telefon. 
- Dzień dobry proszę pani... Tak... Nie... Nie! Zaopiekuje się nią !!... Jak nigdy... Niech państwo nie marnują ostatnich chwil... Powiem mu... Dowidzenia. - dsiostra rozłączyła się i spojrzała na mnie.
- Czyś ty zgłupiał ?! Po kiego to mówiłeś ?! 
- I tak by się dowiedzieli siostrzyczko - podszedłem do niej. - Myślisz, że takie coś jak ty może mną rządzić ? 
- Bo wezwe ochronę
- A tylko spróbuj ty - ścisnąłem zęby i odpuśiłem. 
- Zostań tu z nią. - powiedziała i za chwię wyszła. Zamknęła drzwi i w sali panowała grobowa cisza. Było słychac jej lekki oddech. Podsunąłem stołek jeszcze bliżej Hope,złapałem dwoma dłońmi jej chłodnawą rękę, a nastepnie połozyłem na nią głowę. " Proszę wybudź się, proszę cię. " Podniosłem głowę i swoją twarz przybliżyłem do jej
- Jesli mnie słyszysz to daj chociaż jakiś znak. Nie możesz umrzeć. Wybudź się prosze - szeptałem, a z oka popłyneła mi łza
- Harry czy ty płaczesz ? - usłyszałem głos Niall'a za plecami. Otarłęm szybko łze dłonią i puszczając rękę dziewczyny raptownie wstałem.   
- Po co tu przyszedłeś ? 
- Louis jest w ciężkim stanie. Siedzi w łazience i nie chce z nikim gadać tylko z tobą. 
- Nie zostawie jej tutaj samej. 
- Ja z nią zostanę, a ty idź z nim pogadaj. - kiwnąłem głową i wychodząc z sali spojrzałem w stronę Niall'a 
- Zaopiekuję się nią do twojego powrotu.

*perspektywa Hope*
" Jak mnie wszystko okropnie boli." Poruszyłam palcami u lewej ręki, a następnie u prawej. Otworzyłam oczy,ale za chwilę je zamknęłam. Te światło było zbyt ostre. 
- Hope. Hope - otworzyłam ponownie oczy, a za chwilę je przymróżyłam. 
- Co tu się dzieje ? Gdzie jestem ? Ktoś ty ? - mówiłam ledwo co usłyszalnie. Przyłożyłam lewą dłoń o czoła by na chwilę zobaczyć osobę sedzącą ze mną. 
- Uważaj na te wszystkie rurki. Miałaś wypadek. Niall.
- Skąd wiesz jak mam na imie ? 
- Może jak będziesz w lepszej formie to ci powiem. Odpoczywaj, a ja pobiegnę po doktora. - położyłam dłoń i próbowałam si przyzwyczaić do szpitalnego światła. Po chwili przyszedł mężczyzna z tym chłopakiem i podeszli do mnie. 
- Jak się pani czuje ?   
- Boli mnie głowa i tak praktycznie wszystko - podniosłam lekko głowe i zauważyłam, że mam prawa noge w gipsie. - Co sie stało ? - spojrzałam na lekarza
- Wpadła pani pod samochód. Pielęgniarki za chwilę podadzą pani proszki i powinno być lepiej. Tak jak powiedział tak sie stało. Po wyjściu mężczyzny z sali blondyn usiadł obok i oparł sie łokciami o łóżko. 
- Opowiesz mi coś o sobie ? 
- To znaczy ? - spojrzałam mi prosto w oczy
- Skąd jesteś, co tu robisz, zainteresowania ?
- Hmm, a więc jestem Niall Horan. Gram na gitarze i śpiewam. Lubię jedzenie i dużo śmiechu. Teraz twoja kolej. 
- Jestem Hope Miller. Nie umiem grać na gitarze ani śpiewać, ale za to potrafię grac na portepianie i umiem wysłuchac ludzi. Lubię hmm nie być sama. 
- Stawiam, że przez najbiższy czas nie będziesz miała spokoju od nas wszystkich.
- Mozliwe. To skąd znasz moje imię ?
- Harry mi o tobie wspominał. Czy pamiętasz coś z dnia wypadku ? 
- Pamiętam, ze wychodziłam z pracy i gdzieś szłam. Jaki Harry ?
- Napewno są tam gdzieś kamery. Musimy ustalić kto Ci to zrobił - powiedział, a nastepnie spojrzał na moje ciało - Nie ujdzie to jemu na sucho. Co ty gadasz ? 
- O co ci chodzi ? 
- Przecież Harry...
- No co ? 
- Wy się znacie
- Nie przypominam sobie. Emm gdzie tu jest najbliższa łazienka ? 
- Z tego co widziałem to na korytarzu. Usiadłam na łóżku i zdjęjał nogi na podłoge. Już się podpierałam by wstać i poczułem jego ciało. Złapał mnie pod rękę i małymi krokami wyszliśmy na korytarz. 
- Ale wiesz o tym, ze nie możesz tam za bardzo wchodzic prawda ? 
- Nie oberwie mi się od dyrekorki jak wejde do damskiej toalety.
- Haha nie o to mi chodziło. Nie chce byś mnie widział siedzącą na kiblu. 
- No to jestem ciekawy jak będziesz miała zamiar wstać 
- Ale masz się odwrócić
- Zachowujesz się typowa nastolatka
- Oj zamknij się i otwórz drzwi. - chłopak posłusznie zrobił to o co go prosiłam i po chwili Niall musiał pomagać mi znowu.
- Nie podglądaj
- Nic nie widzę. Złap moja dłoń, a ja ci pomogę. 
- Jeszcze musze ręce umyć. 
- Czyścioch. - umyłam dłonie i wyszliśmy z toalety. 
- Nie ma już siły. Czy mógłbyś - nie zdąrzyłam dokończyć, a on mnie podniósł. Oplotłam ręcę wokół jego szyi i ruszył.
- Wyglądasz na lżejsza
- A ty na mądrzejszego i milszego - stanął w połowie drogi 
- Odwołaj, bo pójdziesz sama
- Nie. Jak będziesz mnie już gdzies odstawiac to chociaż blisko ściany. - spojrzałam w jego oczy i ujrzałam dpiero teraz jakie wspaniałe one są. - Prosze - powiedziałam delikatnym głosem. Chłopak ruszył i doszliśmy do sali. Całą droge przyglądałam się jego twarzy. Podszedł ze mną do łóżka i nachylił sie nad nim kłądać mnie. Jego twarz była blisko mojej. Pocałowałam go w polik i powiedziałam " Dziękuję".
- To żaden problem ślicz.., Hope - powiedział i się zaczerwienił.Spojrzałąm w stronę okna i zauwazyłam jakąs postać z drugiej strony sali. Zamknęłam oczy i otworzylam je znowu. Znikła.
- Na co się tak patrzysz ? - odwrócił sie w stronę okna
- Zdawało mi się, że ktoś tam jest. 
- Nikogo tam nie widzę. - odwrócił się w moją stronę, a nastepnie na godzinę na zegarku. - Przperaszam. Czy mógłbym pójsc zobaczyć co z resztą ?
- Nigdze nie mam zamiaru się wybierać, Niall - spojrzałam na nogi, a nastepnie na niego. Chłopak wyszedł z pokoju.

*z perspektywy Belli*
Przyglądałąm się jej od dłuższego czasu. Wygląda na to, ze już jej nie interesuje Harry i mój plan obędzie się próby śmierci. Zauwazyła mnie ! Szybko schowała się za ścianą i idąc po krawędzii budynka przeszłam do sali Eleanor. U niej tez było pusto. Lekko pociągnęłam okno w górę i weszłam do środka. Cicho podeszłam do jej łóżka i usiadłam na stołku obok
- Obudz się - powiedziałam szeptem, a ta na dzwięk mojego głosu podskoczyła.

sobota, 23 listopada 2013

Rozdzial 14

W jednej z sal zaczął piszczeć alarm. Po chwili przybiegł lekarz, a drzwi do sali otworzyły się i zauważyłem w niej jakąś dziewczynę. Miała odruchy padaczki. Przyglądałem się temu wszystkiemu aż zauważyłem wyraźne zarysy twarzy. To była Hope ! Z wrażenia upuściłem butelki. Bez zastanowienia zacząłem się przedzierać do sali, pełnej już, pielęgniarek. " Hope ! " krzyczałem i próbowałem do niej dojść lecz jedna z kobiet zawołała ochronę, a ta wyniosła mnie z pokoju. Oparłem się o ścianę i powoli zjechałem na podłogę. Schowałem twarz w drżące dłonie i zacząłem płakać. Jak nigdy dotąd.  Po chwili wytarłem łzy, zacisnąłem zęby i pobiegłem do Eleanor i Louis'a.
- Gdzie masz tą wodę ? - powiedział siedząc do mnie plecami Louis
- Harry, czemu płaczesz ? - zapytała El i usiadła na łóżku, a w tym samym momencie Lou nerwowo się odwrócił.
- Hope. Padaczka. Elektro wstrząsy. Hope. - stałem jak wmurowany i powtarzałem w kółko te same słowa
- Harry. - podszedł do mnie Lou - Harry. Harry ! - złapał mnie za ramiona i 'wybudził' mnie z tego stanu - Co się stało z Hope ? - mówił nerwowo
- Sala numer 27. - powiedziałem tylko i zrobiłem to samo co przed jej salą.

*perspektywa Louis'a*

Spojrzałem się na El. Ta kiwnęła głową i wybiegłem z pokoju. Za chwilę znalazłem się przed 27. Zapukałem w drzwi i uchyliłem je. Wszedłem do środka i na pierwszym łóżku leżała Hope. Harry jednak się nie mylił. Usłyszałem jak ktoś kaszlnął, a potem głos mówiący
- Dzień dobry. - odwróciłem wzrok w jego stronę i podszedłem szybkim krokiem do doktora.
- Czemu ona tutaj się znalazła ? Co się stało ? Jak się czuje ?
- Udzielamy informacji tylko rodzinie.  - I co ja mam teraz powiedzieć ? Przecież ja znam ją tylko z powiadań Hazzy.
- Jestem przyjacielem jej chłopaka.
- Tego co tu się rzucał ? - kiwnąłem głową.
- Nie jest na siłach by tu przyjść.
- Sądzę, że mógłbym panu przekazać informacje, lecz przejdźmy do mojego pokoju. Tam mam wszystkie papiery.
- Dobrze. - Doktor kierował się w stronę drzwi, a ja na chwilę przystanąłem i przypatrzyłem się jej. Harry świetnie ją potrafił opisać. Dogoniłem mężczyznę i weszliśmy do pokoju. Pokazał ręką na krzesło, na którym za chwilę usiadłem.
- A więc - zaczął - pacjentka Hope Miller została potrącona przez samochód. Kierowca uciekł z miejsca wydarzeń lecz ktoś zadzwonił i tutaj się znalazła.
- Coś się stało ? Złamała coś ?
- Prawą nogę ma złamaną i lewą stronę ciała bardzo poobijaną. Jakby tego było jeszcze mało ma wstrząs mózgu. Lecz jednak to stało się gdy była tutaj w szpitalu.
- Czemu nikogo przy niej nie ma ?
- Niestety tego nie wiem. Od czasu kiedy tutaj przyjechała to się jeszcze nie obudziła.
- A od kiedy tu jest ?
- Od wczoraj po południa.
- Dziękuję doktorze. - wstałem i podałem rękę, a następnie wyszedłem z pokoju. Poszedłem do  Eleanor, ale usłyszałem że z kimś rozmawia przez telefon i nie wchodziłem do środka tylko stanąłem przy drzwiach. Zajrzałem tak by mnie nie zauważyła. Stała przy oknie i słyszałem całkiem dobrze rozmowę z jej kolegą. Zdradza mnie. Cicho wszedłem do pokoju i lekko odchrząknąłem, a ona podskoczyła. Oddaliła na chwilę telefon od ust i powiedziała " Harry poszedł do kawiarni ". Odwróciłem się i wyszedłem z pokoju. Czułem jej wzrok na moich plecach, a potem dźwięk zamykających się drzwi.

*w tym samym czasie*
*perspektywa Eleanor*

Gdy Louis wybiegł z sali próbowałam wstać z łóżka, ale jednak mi się nie udało. Szkoła aktorska w dzieciństwie się jednak przydała. 
- Harry. Proszę Cię. Nie płacz już. Będzie z nią wszystko dobrze. Mówię Ci. - chłopak podniósł wzrok na mnie. Wstał i wyszedł z sali, a na odchodne poinformował mnie, że wybiera się do kawiarni. Wstałam spokojnie z łóżka i podeszłam do okna. Z półeczki zdjęłam telefon i wybrałam numer Tom'a.
- Hej śliczna - usłyszałam w słuchawce jego wspaniały głos.
- Witam sexiaku. 
*rozmowa* 
- Nie przychodź tu kochanie. On tu cały czas jest. Jak się dowie, że jesteś moim chłopakiem to nici z planu.
- Dobrze. Rozumiem, ale nie pozwolę byś siedziała tylko z nim. Też chciałbym Cie odwiedzić.
- Ekhem - usłyszałam za plecami jego głos i podskoczyłam. Oby tego nie słyszał. Odwróciłam się i powiedziałam mu gdzie jest Harry. Stałam tak w jednym miejscu i patrzyłam jak odchodzi. Podeszłam do drzwi i zamknęłam je.
- Przepraszam Cię. Louis przyszedł, ale już go nie ma.
- Słyszałem. - mówił przez zaciśnięte zęby
- Spokojnie kochanie. Ten plan niedługo dobiega do końca, a w tedy będę twoja. Tylko twoja.
- Ukradł bym Cię. Co by się takiego stało jakby nas zobaczył jak się całujemy ?
- Nie chce o tym myśleć. Musze już kończyć kochanie. Dam ci znać co i jak co z odwiedzinami.
- Miłego dnia śliczna. Kocham Cię. Zdrowiej jak najszybciej i się połóż.
- Nie martw się już tak o mnie. Tez Cię kocham. Papa skarbie.
- Papa - no i koniec rozmowy. Usiadłam na łóżko i napisałam smsa do Belli " Zadzwoń jak możesz. " Odłożyłam telefon i się położyłam. Zamknęłam oczy i zasnęłam.

*perspektywa Harry'ego*

- Przyjedźcie do najbliższego szpitala. Najlepiej jak najszybciej.
 Dobrze. Jak będziemy blisko szpitala to Zayn albo Niall jeszcze zadzwonią. - powiedział Liam i się rozłączył. Siedziałem w kawiarni z kubkiem ciepłej herbaty. Spojrzałem w prawo i zauważyłam przygnębionego Louis'a idącego w moją stronę.
- Co jest ? - powiedziałem do niego spokojnym tonem.
- Eleanor ma jakiś plan. - powiedział
- O czym ty mówisz ? Poczekaj chwilę. - wstałem i podszedłem do barmanki (?). Za chwilę byłem z powrotem przy przyjacielu z kubkiem jego ulubionej kawy.
- Pij i opowiadaj.
- Słyszałem rozmowę El z jakimś chłopakiem. Jej chłopakiem. Po pierwsze zdradza mnie, a po drugie coś na mnie knuje.
- Nie możliwe. On raczej nie byłaby taka.
- Ale jest. Kolejna która chce tylko kasy.
- Powiem Ci jedno.
- Tak ? - podniósł wzrok
- Nie dawaj po sobie poznać, że to wiesz. Kiedyś Ci się to przyda. Nie uda jej się - poczułem wibracje telefon w kieszeni. Spojrzałem na ekran i odebrałem.
- Hej  Zayn. Jesteśmy w kawiarni. Na lewo od wejścia głównego. Bardzie w głębi. - i się rozłączyłem.
- Dokańczając. Nie uda jej się jakikolwiek plan.
- Wierzysz w to ?
- W coś przecież trzeba wierzyć. - wstałem i podszedłem do niego. Poklepałem przyjacielsko po plecach - Nie martw się już tym. Pomogę ci z tym wszystkim.
- Dziękuje. - powiedział i za chwile mnie przytulił.

*perspektywa Belli*

- Dziewczyny wstawajcie ! Dziewczyny ! - budzili nas Liam i Zayn. Przetarłam oczy i wymamrotałam tylko " Czego ? "
- Grzeczniej może ? Wstawajcie szybko. Za 40 minut będziemy jechać do szpitala.
- A co się stało ? - powiedziała Darcy
- Jak dojedziemy to się dowiecie. Macie tu ręczniki - podał nam po jednym Niall - i idźcie się umyć. Ale szybko.
- Dobrze. - powiedziałam i wstałam ospale z łóżka. - Gdzie jest łazienka ?
- 3 drzwi na prawo - powiedział blondyn. Doszłam do danych drzwi. Otworzyłam je i zaraz szybko zamknęłam. Po chwili z łazienki wyszedł Liam w samej bieliźnie. Popatrzył się na mnie, a ja byłam cała czerwona. - Uwierz, że niczego nie widziałam. Naprawdę.
- Wierzę - powiedział i za chwilę się uśmiechnął, a ja czym prędzej weszłam do łazienki. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Szybko się umyłam i za 25 minut byłam gotowa. Wyszłam z łazienki i poszłam po moja torebkę. Wzięłam z niej, puder, korektor oraz tusz i szybko zrobiłam swoje. Zeszłam na dół i zauważyłam, że chłopaki już się zbierają.
- Bierz jabłko, wodę i jedziemy.

 *37 minut później*

Dojechaliśmy pod szpital. Zayn zadzwonił do prawdopodobnie Harry'ego i za 2 minuty spotkaliśmy się w kawiarni.
- Eleanor leży w sali numer 22 na 3 piętrze. - powiedział Lou
- Jak to Eleanor tam leży ?!
- Chłopaki Ci chyba nie powiedzieli, że potrącił ją rano samochód. - powiedział Harry.
- Na to wychodzi. - powiedziałam i szybkim ruchem obróciłam się na piętach i skierowałam się do niej. Doszłam do windy i za chwilę byłam na 3 piętrze. Szybkim krokiem podbiegłam do jej sali i zapukałam. Chwilę potem byłam już obok jej łóżka..
- Eleanor !
- Co ty tu robisz ? Skąd wiedziałaś gdzie jestem ? - powiedziała wstając
- Przyjechałam z chłopakami, ale nie ważne.Nic Ci nie jest ?
- Muszę trochę poleżeć w szpitalu więc plan pozbycia się jej będziemy musiały na trochę przerwać.
- Poradzę sobie sama dopóki nie wyzdrowiejesz. Mam jeszcze kilku wspólników, którzy mi pomogą. Gdzie ona jest ?
- W 27. Skąd wiesz, że tu jest ?
- Yyy Louis mi powiedział. Jakieś zalecenia dostałaś ?
- Lekarz mówił, że nie powinnam się przemęczać
-  To ja ci pomogę, kotku. - powiedział Lou, a mnie przeszły ciarki. - Poprawić Ci poduszkę ?
-  Nie, dziękuję. Gdzie jest Harry i Darcy ?
- Poszli do Hope. - spojrzałam się na Belle i widziałam jak coraz bardziej zaciska dłonie w pięści.
- Jeśli chcesz to idź do nich, a ja zostanę z Bel - lekko się uśmiechnął i razem z Zayn'em, Liam'em oraz  Niall'em wyszli.
- Zamknij drzwi dla pewności, żeby nie usłyszeli. - Bella posłusznie zamknęła drzwi i za chwilę wróciła. - Co dalej ?
- O czym teraz mówisz ?
- O twoim zamiarze pozbycia się Hope. Przecież Ci przeszkadza.
- O to się nie bój. Jak przeżyje pobyt w szpitalu to i tak się wykończy psychicznie. A ja wreszcie zdobędę to, a raczej go. Zapomni o tej suce. Zniszczę ją. Dziś będzie miała kolejną 'miłą' niespodziankę ode mnie.
- Co ty znowu kombinujesz ?
- Dowie się kto tak naprawdę jej się śni po nocach i będzie się mnie słuchać.


Jakoś mi nie wyszedł :/
Przepraszam za wszelkie błędy.

poniedziałek, 11 listopada 2013

Rozdział 13

Odprowadźcie ją z powrotem na górę tylko tak, aby nikt was nie widział, - powiedziała ta dziewczyna do pomocników i nagle znów ciemność. Poczułam, że dostałam czymś w głowę i zemdlałam.

*następnego dnia - poranek*
*perspektywa Eleanor*

Obudziłam się i za chwilę rozciągnęłam. Wzięłam telefon do ręki i napisałam sms'a do Belli "Plan się powiódł." Wstałam i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam białą bluzkę z długim rękawem nad pępek i do tego ogrodniczki. Poszłam do łazienki i przemyłam twarz zimną wodą. Na twarz nałożyłam podkład, a następnie puder. Pomalowałam rzęsy tuszem i ubrałam się w wybrany wcześniej 'zestaw'. Związałam jeszcze włosy w kucyk i poszłam do kuchni. Do miski nałożyłam jogurt, a na  niego posypałam sobie trochę musli. Usiadłam w salonie obok mamy.
- Na którą masz do pracy, mamo ?
- Emm - zaczęła się dziwnie zachowywać, a po chwili spojrzała na zegarek na ścianie - muszę się lecieć szykować ! Dzięki Eleanor - pocałowała mnie w policzek i pobiegła do pokoju. Szczerze ? Śmierdzi mi tu ściemą. Mama nigdy taka nie była.

*piętnaście minut później*
Wyszła z pokoju i skierowała się w stronę drzwi. Zatrzasnęła je, a ja wtedy miałam pewność, że mogę iść do jej pokoju. Weszłam do niego i zaczęłam przeszukiwać każde miejsce. Szafę, szafkę, stolik, komodę itd. Przeszukując ostatnią szafeczkę straciłam nadzieję, że coś znajdę. Usiadłam na rancie łóżka i nagle poczułam coś twardego. Podniosłam pościel - nic. Za chwilę chwyciłam za materac i podniosłam go, a na deskach leżał jakiś album i teczka. Chwyciłam je i ułożyłam pościel jak wcześniej. Nie chcąc się narazić na nie miłe spotkanie wzięłam znalezione rzeczy i poszłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz i usiadłam na podłodze. Otworzyłam teczkę,a w niej masa papierów. Akt urodzenia, wycinki z gazet i jakieś listy. Wzięłam pierwszy z góry i zaczęłam czytać.

" Droga Emily

Ciężko mi jest pisać do ciebie ten listy, bo już ciebie tutaj zapewne nie ma. Jak żyjesz to mnie nawet nie chcesz znać. Jestem Anne, twoja prawdziwa matka. Byłaś i jesteś moim pierwszym słonkiem na niebie. Chciałabym Ci napisać jak bardzo mi Ciebie tutaj brakuje. 19 lat temu opieka społeczna zabrała mi Ciebie. Uwierz mi, że próbowałam wszystkiego żebyś znów była moja, ale oni mocno zaprzeczali. Nie było już żadnej szansy, aby ciebie odzyskać. Pewnie nawet tego nie pamiętasz, więc chciałabym ci tutaj napisać co tak naprawkę się działo w naszej rodzinie i może mi to wybaczysz. A więc 5 lat przed twoim urodzeniem poznałam Arthura, twojego ojca. Zakochaliśmy się w sobie i rok później znaleźliśmy się na ślubnym kobiercu. Starzeliśmy się coraz bardziej i postanowiliśmy, że chcielibyśmy mieć dziecko. Staraliśmy się dłuższy czas i udało się. Przyszłaś na świat 15 czerwca 1993 roku. Od razu Cię pokochałam. Lecz niestety tylko ja. Arthurowi nie pasowało to, że nie jesteś chłopcem. W szpitalu gdy pierwszy raz cie zobaczył rozczarował się. Już od tamtego momentu nasze relacje zaczęły się psuć. Kiedy wyszłam razem z Tobą ze szpitala zaczęły się męczarnie. Arthur zaczął mnie bić. Wytrzymałam z tym rok. Jak na mnie to i tak bardzo długo. Wreszcie odeszłam od niego, ale nie miałam za dużo pieniędzy i nasze małe mieszkanko nie było dosyć bezpieczne dla takiego małego dziecka jakim wtedy byłaś Ty. Arthur nasłał na mnie ludzi, a oni mi Ciebie zabrali Prawie popełniłam samobójstwo, lecz James mnie z tego uratował. Teraz jest moim drugim mężem. Jest lekarzem. W skrócie byłam w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiedniej porze. Byłaś i jesteś moim jedynym dzieckiem. Przeżyłam ten wypadek z małym skutkiem. Nie mogę mieć więcej dzieci. Postanowiliśmy z James'em, że weźmiemy pod skrzydła jakieś dziecko z sierocińca. I tak teraz mieszka z nami Eleanor. Ma 18 lat. Chciałabym się z toba spotkać, ale to jest nierealne. Przepraszam Cię za wszystkie złe chwile spędzone w tym okropnym miejscu. Przepraszam, że dałam Cie im zabrać.

Wybacz mi. Proszę Cię tylko o to.

                                                           twoja prawdziwa mama - Anne xx  "

List wypadł mi z ręki, a z oczu leciały łzy. Jak oni mogli mi to zrobić ! W mgnieniu oka wstałam, złapałam za telefon i wybiegłam z pokoju. Szybkim ruchem założyłam trampki oraz bluzę i zniknęłam z domu. Zaczęłam biec w stronę domu Belli, ale przypomniałam sobie o wczorajszej imprezie i jej planie. Stanęłam przed pasami i ledwo co widząc, wybrał numer Louis'a.
- Halo ? - usłyszałam jego zaspany głos.
- Możemy się spotkać ? - powiedziałam ledwo co przez płacz
- Oczywiście. Gdzie ? - słychać było w jego głosie poddenerwowanie.
- Może tam gdzie..

*perspektywa Louis'a*

Z miłego snu wybudził mnie dzwoniący telefon. Szybko odebrałem by nie obudzić Harry'ego śpiącego na podłodze.
(...) - Może tam gdzie - powiedziała tylko Eleanor i usłyszałem pisk opon, trzask telefonu i czyjeś krzyki.
- Eleanor ! Eleanor ! - krzyczałem tak głośno by ktoś po drugiej stronie mnie usłyszał, lecz na nic. - Eleanor ! - spróbowałem jeszcze raz z nadzieją, że ktoś jednak się odezwie, ale znów nic.  Rozłączyłem się i podniosłem nagle wzrok na Harry'ego.
- Co jest Louis ? Czemu krzyczałeś tak głośno ?
- Właśnie - powiedział Niall i Liam wchodzący do pokoju.
- Eleanor miała przed chwilą wypadek - wyszeptałem
- Co ? - powiedział blondyn
- Eleanor miała przed chwilą wypadek samochodowy ! - i właśnie w tej chwili dotarło do mnie co tak naprawdę się stało. Jak oparzony wstałem i założyłem na siebie dresy, bluzę i buty. Zabrałem szybko kluczyki z komody i wybiegłem z pokoju waląc tym samym Liam'a w ramię. Działo się to tak szybko, że chłopaki nie zdążyli nic powiedzieć, a mnie już nie było w pokoju. Zbiegając ze schodów usłyszałem jak Harry mnie woła.
- Louis ! Jadę z tobą ! -  Zbiegł za mną loczek ubrany podobnie do mnie.
- Wsiadaj szybko do auta i jedziemy. - powiedziałem, szybko zatrzaskując drzwi willi. Usiadłem przed kierownicą, odpaliłem samochód i ruszyłem w kierunku domu Eleanor. Jechaliśmy w kompletnej ciszy.
- Louis ! - zawołał mnie Harry pokazując po drugiej stronie karetkę. - Ona napewno tam jest. Przekręciłem kluczyk i wybiegłem z samochodu. Przebiegłem bezpiecznie na druga stronę i dotarłem do karetki z ranną.
- Eleanor !
- Proszę pana, niech pan się uspokoi
- A gdyby pańska dziewczyna miała wypadek samochodowy pan by był spokojny ?! Co z nią jest ? - zaglądałem nerwowo do karetki
- Dziewczynie nic strasznego nie jest. Ma złamaną rękę
- Czy mogę jechać z wami ?
- Niestety nie, ale niech pan jedzie do najbliższego szpitala.
- Dziękuję. - powiedziałem nerwowo i z powrotem pobiegłem do samochodu.
- Siadaj obok Lou. Nie możesz w takim stanie prowadzić auta - nic nie mówiąc usiadłem na miejscu pasażera i ruszyliśmy.
- Najbliższy szpital. - kolejne 20 minut nie odzywania się. Dojechaliśmy na miejsce i od razu wbiegliśmy do recepcji
- Czy Eleanor Calder już przyjechała ?
- Tak, ale jest na prześwietleniu.
- Gdzie potem ją zawiozą ?
- Jeszcze nie wiadomo. Usiądźcie, a potem Cię zawołam. - Nic się nie odzywając usiadłem razem z Harry'm na krzesłach i czekaliśmy. Loczek pokazał mi sms'a od Niall'a " Jak będziecie już coś wiedzieć to zadzwońcie. "

*12 minut później*
- Już dłużej nie wytrzymam ! - krzyknąłem i podszedłem do recepcjonistki -  Ile może trwać prześwietlenie ?!
- Lekarz przed chwilą podał mi numer sali w której leży pańska..
- Dziewczyna. Która to sala ? - mówiłem nadal zdenerwowany
- Nr 22. Trzecie piętro. - kiwnąłem głową na znak podziękowania i podbiegłem do Hazzy.
- Ja pobiegnę do Eleanor, a z tobą nie wiem co będzie. Jeśli ci się uda to 3 piętro, sala numer 22. - Od razu pobiegłem w skazane miejsce i zatrzymałem się przed zamkniętymi drzwiami. Zapukałem delikatnie i wszedłem do sali. Były w niej 3 łóżka. Na jednym leżał jakiś chłopak, drugie puste, a na trzecim przy oknie leżała ona. Podszedłem do niej i usiadłem obok. Złapałem ją za rękę i ucałowałem.
- Eleanor - wyszeptałem
- Przepraszam Cię Louis. - usłyszałem tak samo cichy głos El.
- Nic nie mów. Będzie dobrze, tylko nic nie mów. Odpoczywaj. Będę tutaj jak najdłużej tylko mogę.
- Przepraszam Cię za wczoraj.
- Nic nie mów. Odpoczywaj - wyszeptałem i znów pocałowałem ją w dłoń. Do sali wszedł lekarz i gdy mnie zauważyłam kiwnął głową na znak bym do niego podszedł. Przeprosiłem El i skierowałem się do mężczyzny. Wyszliśmy na korytarz.
- Pani Calder ma złamaną lewą rękę i lekkie wstrząśnienie mózgu.
- Jakie będą oznaki tego w przyszłości ?
- Częste bóle głowy i może nie raz zemdleć. - powiedział lekarz, a po chwili dołączył do nas Harry. Skończyłem rozmowę z doktorek i tym razem z brunetem wszedłem do sali. Znów usiadłem obok Eleanor, znów złapałem za jej rękę i znów ją ucałowałem. Dziewczyna się przesunęła, a ja się obok niej położyłem. Jedną ręką trzymałem jej dłoń, a drugą głaskałem po głowie. El lekko ziewała, a po chwili juz spała.
- Idę po wodę. Chcesz coś ? - powiedział Hazza. Kiwnąłem głową na nie i wyszedł.

*perspektywa Harry'ego*

Na korytarzu widziałem automat i tam się właśnie skierowałem. Kupiłem dwie butelki wody i wracając zacząłem rozglądać się po szpitalu. W jednej z sal zaczął piszczeć alarm. Po chwili przybiegł lekarz, a drzwi do sali otworzyły się i zauważyłem w niej jakąś dziewczynę. Miała odruchy padaczki. Przyglądałem się temu wszystkiemu aż zauważyłem wyraźne zarysy twarzy. To była Hope !




Dziękuję, że to czytasz

sobota, 2 listopada 2013

Rozdział 12

Nagle zaczęłyśmy się całować coraz bardziej namiętniej z Darcy. Poczułam na ciele, usta i język przyjaciółki, które schodziły coraz niżej. Przygryzłam dolna wargę i odchyliłam głowę do tyłu. Było mi przyjemnie. Darcy wcale nie miła zamiaru tego kończyć. Mając zamknięte oczy słyszałam tylko głośne oddechy ludzi, cichą muzykę i jakieś rozmowy. Oczy wszystkich były skierowane tylko na nas. Dziewczyna zaczęła zdejmować ze mnie bluzkę. Wszyscy nagle ujrzeli mój stanik w okazałości. Znów poczułam język przyjaciółki na swoim ciele. Bawiła się nim na moim podbrzuszu. Czułam, że kierowała się w górę. Jej ręce powędrowały na plecy i zbliżały się coraz bardziej do rozpięcia. Wyprostowałam się i otworzyłam oczy by znów ją ujrzeć. Kolejny lesbijski pocałunek na oczach wszystkich. Jej sprawne palce prawie rozpięły mój stanik, ale nam przerwałano. Poczułam jak ktoś odciąga mnie od Darcy i bierze na ramię, uciekając ze sceny jak najdalej. To wszystko działo się dosyć szybko, ale widziałam, że to samo miała Darcy. Osoba trzymająca mnie wybiegła na dwór. Było o wiele zimniej niż przed wejściem do lokalu. Wyprostowałam się i prze de mną ujrzałam Louis'a. Zgarnęłam włosy z twarzy i nic nie mówiąc, wpatrywałam się w jego niebieskie oczy. Może to wina tego, że się upiłam, a może czego innego ale złapałam go za barki, wspięłam się na palce i pocałowałam go prosto w usta. Nagle w drzwiach klubu wznaleźli się wszyscy. Stanęli wryci, przyglądając się jak całuję Louis'a. Eleanor bardzo dobrze grała tą całą "tragiczna scenę". Louis odepchnął mnie i pobiegł za rozpaczającą Eleanor. Ja lekko się kołysząc podeszłam do Liam'a. Złapałam za jego marynarkę i zaczęłam lekko całować jego szyję. On złapał mnie za nadgarstki i odsunął od siebie. Poprosił Niall'a aby dał mi bluzkę. Blondas podał mi ją, przyglądjąc się moim piersiom. Wzięłam od niego koszulkę i oblizałam kusząco językiem górną wargę. Założyłam ją i od razu Liam złapał mnie mocno za nadgarstek i wepchnął wręcz do auta. Gdy już tam zostałam wepchnięta to widziałam Harry'ego siedzącego obok śpiącej jak dziecko Darcy. Srogo się na mnie patrzył, ale olałam to i oparłam głowę o szybę. Tak samo jak siostra zielonookiego chłopaka zasnęłam od razu.

*perspektywa Louis'a*
- Eleanor stój ! - krzyczałem do niej najgłośniej jak tylko mogłem. Dogoniłem ją i zatrzymałem. Złapałem delikatnie dłońmi jej twarz i i kciukami wytarłem pojedyncze łzy. Chciałem nawiązać kontakt wzrokowy, ale ona próbowała się jedynie wyrwać.
- Eleanor uspokój się. Daj mi to wszystko wytłumaczyć.
- Louis coś ty do kurwy nędzy narobił ! Jak mogłeś ją pocałować !
- Daj mi to wszystko wyjaśnić. Pójdziesz ze mna gdzieś gdzie mogę ci to wszystko wytłumaczyć ?
- Prowadź. - powiedziała. Przez cały ten czas gdy szliśmy nie odezwała się ani razu, z reszta tak samo i ja.  Po krótkim spacerku doszliśmy do mostku nad jeziorkiem. To moje jedno z ulubionych miejsc. Zdjąłem marynarkę i położyłem ją na drewnie, a następne razem z El usiedliśmy na niej.
- Chciałbym Cię za to jak najmocniej przeprosić - dziewczyna odwróciła głowę. - Spójrz się na mnie. Proszę. - jednak ona nie chciała. Złapałem jej dłoń i przyłożyłem do lewej piersi by poczuła bicie mojego serca.
- Spójrz się na mnie i mnie wysłuchaj. Jeśli nie będziesz chciała mi tego wybaczyć to to zrozumiem. Harry gdy je zobaczył tam na środku parkietu, poprosił mnie abym mu pomógł. Widziałaś z resztą sama co tam wyprawiały. Zabrałem Belle z parkietu i wybiegłem z nią od razu na tyły. Nagle się do mnie przykleiła. Zrozum, że to nie ja ją pocałowałem tylko ona mnie.
- Czemu miała bym ci wierzyć zdrajco ?! - wyrwała swoją dłoń i skuliła się. Obiąłem ją jedną rękę, ale ta stanowczo temu zaprzeczyła.
- Upiła się. Zrozum. Stawiam, że po tym jak za tobą pobiegłem to zaczęła dobierać się do któregoś. Przepraszam Cię. - Eleanor wstała i po prostu odeszła. Nie miałem zamiaru za nią iść. Niech sobie to wszystko przemyśli be ze mnie. Zrezygnowano zrobiłem to samo. Wolnym krokiem doszedłem do domu. Wszedłem do środka i w salonie zauważyłem Harry'ego siedzącego z moją mamą.
- Nie rozbieraj się Lou. Idziesz ze mną. Już wszystko ustaliłem. - powiedział brunet podchodząc do mnie. Odwrócił się na chwilę do mojej mamy by jej podziękować i wyszliśmy z domu.
- Gdzie jest cała reszta ? - zapytałem
- Liam postanowił, że wszyscy dziś spędzimy noc w naszej willi. Co tam w waszym związku ?
- Poszliśmy nad mostek i wytłumaczyłem jej wszystko, a ta nic nie mówiąc poszła sobie. A ja przyszedłem do siebie.

*mniej więcej w tym samym czasie - Liam*
- Trzeba jak najszybciej dowieźć dziewczyny do domu. Harry, ty pójdziesz do Louis'a i przyprowadzisz go do willi. Dziejszą noc spędzimy razem. Musimy wyjaśnić to małe nieporozumienie.
- Dobr..- nie zdołał dokończyć Harry
- Bella nie może wrócić do siebie. Rodzice wiedzą, że dzisiaj będzie u mnie nocować - powiedziała cicho Darcy.
- Niall, najpierw jedz pod dom Louis'a, a potem prosto do naszej willi. - powiedziałem do kierowcy
- Ok. - tylko odpowiedział i szybko dojechaliśmy. Harry wyszedł z auta i skierował się do drzwi. Po 20 minutach byliśmy już przed willą.
- Niech jeden z was pójdzie otworzyć drzwi,a drugi niech pomoże zabrać mi dziewczyny do domu. - Wziąłem na ręce Belle, a Zayn Darcy i skierowaliśmy się do domu. Poszliśmy do pokoju gościnnego i położyliśmy tam Darcy i Belle. Przyniosłem jeszcze wiaderka dla każdej i skierowałem się do kuchni, gdzie byli Zayn i Niall.
- Gdy przyjdą chłopaki musimy porozmawiać. - reszta kiwnęła głową na zgodę i po chwili w kuchni zawitali Lou i Harry.
- Co z tym robimy ? - zaczął Niall
- Może lepiej tego nie mówmy dziewczynom. - stwierdził Zayn
- Jesteś tego pewny ? Sam widziałeś do czego to doszło !
- Ciszej Harry. Rozumiem, że Darcy to twoja siostra, ale co jej za to zrobisz ?
- Ja już coś wymyślę. I tak się kiedyś tego dowie.
- Hazz ma rację, Liam. Na pewno niejedna osoba to nagrała i może to wstawić na YT. Nie będą miały spokoju od hejterów, paparazzi i rówieśników.
- Same do tego doprowadziły ! I tak muszą za to oberwać. - brunet wstał - Niech się dowiedzą od reporterów. To będzie ich nauczka. A każdy z was mi przyżec, że się żadnej nie wygada !
- Dobrze, Harry. A teraz idźcie spać chłopaki.
- Zachowujcie się naturalnie jutro. - powiedział na odchodne Harry. Pożegnaliśmy się i poszliśmy do siebie. Ja jeszcze zajrzałem do dziewczyn sprawdzić czy wszystko z nimi ok. Przez przypadek zauważyłem coś nadzwyczajnego. Bella siedziała na łóżku i działo się z nią coś dziwnego. Tak jakby czarowała. Światło księżyca wpadające do pokoju ułatwiło mi ujrzenie tego wszystkiego. Dziewczyna miała białe oczy jakby była ślepa. Jej dłonie krążące wokół własnej osi spowodowały jakiś czerwony promień. Z każdym kolejnym jej ruchem powiększało się, aż było wielkości piłki do koszykówki. Wzięła dłonie przed twarz jakby coś sprawdzała w tym czymś. Wstała z łóżka i podrzuciła promień w górę, a on zatrzymał się na poziomie jej ramion i zaczęło się kręcić. W pewnej chwili Bella przybliżyła do tego twarz,a to ją wciągnęło ! Szybko otworzyłem drzwi najbardziej jak tylko mogłem i wbiegłem do pokoju. Ona i ta czerwona kula znikneła ! DA FUCK ! Co tu się dzieje ! Liam spokojnie. To wina twojej wyobraźni. Sporo wypiłeś dzisiejszego wieczora. - próbowałem sam sobie to wszystko wytłumaczyć, ale słabo mi to wychodziło. Wybiegłem z pokoju jak najszybciej i pobiegłem do siebie. Wziąłem ręcznik i poszedłem wziąć orzeźwiający prysznic.

*perspektywa Hope*
Gdzie ja jestem ? W ustach miałam jakiś materiał, a na oczach opaskę.
- Ratunku ! - próbowałam krzyczeć jak najgłośniej tylko mogłam. Nagle poczułam, że ktoś mnie uderza w polik dosyć mocno.
- Zamknij się szmato ! - osoba zdjęła mi materiał z ust i oczu.
- Gdzie ja jestem ?  - mówiłam mrużąc oczy przez światło
- Nie twoja sprawa. Poprosiłam moich pomocników - z ciemności pokazały się dwie osoby ubrane na czarno z zakrytymi twarzami. Po sylwetce można poznać, że to chłopak i dziewczyna. - by ciebie tutaj przynieśli. Chciałabym ci coś powiedzieć.
- Gdzie jesteś ? - zaczęłam się rozglądać na tyle ile mogłam. Moje nogi i dłonie były mocno przywiązane do krzesła na którym siedziałam. Nagle na moich barkach poczułam czyjeś dłonie.
-  Skoro już wiesz, to teraz się zamknij i daj mi mówić. Nie zbliżaj się do rodziny Stylesów. Nie pytaj się czemu, bo mocno tego pożałujesz - pomocnicy z tylnich kieszeni wyjęli pistolety. - Rozumiesz ? - przycisnęłam mocno wargi i pokiwałam głową na tak. - To się cieszę. Będziemy Cię pilnować więc nawet nie próbuj jakichkolwiek sztuczek, bo jak już mówiłam, mocno tego pożałujesz. Odprowadźcie ją z powrotem na górę tylko tak aby nikt was nie widział. - powiedziała ta dziewczyna do pomocników i nagle znów ciemność. Poczułam, że dostałam czymś w głowę i zemdlałam.


Mam nadzieję, że rozdział się podoba :)
Przeorasza za jakiekolwiek błędy.

niedziela, 27 października 2013

Rozdział 11

*perspektywa Harry'ego*
- Z kim tak namiętnie sms'ujesz ?
- A już nie ważne. - odłożyłem telefon i zacząłem rozmawiać jak za dawnych czasów z siostrzyczką. Wypiliśmy kawę i powoli się zbieraliśmy do domu. Wychodząc ze Starbuck'a zauważyłem Hope przy kasie. Znaczy tak mi się zdaje, ale pewnie coś mi się tylko przewidziało i tyle. Wyszliśmy ze sklepu i musieliśmy uciekać z galerii przez paparazzi.

*perspektywa Hope*
 Darcy jest tu z nim. Darcy jest tu z nim. - w kółko w głowie jedna myśl, która przeszkadza w pracowaniu. Od razu gdy Darcy odeszła zajrzałam w karteczkę. " Co powiesz na wspólne wyjście do jakiegoś klubu ? " Myśląc na zmianę o Harry'm i wyjściem do klubu dobrnęłam do końca zmiany i mogłam już wyjść z roboty. "Uciekłam" z budynku i szłam przed siebie nie zważając na nic. Odkręciłam głowę w lewo i..

*perspektywa Belli - około godziny 13*
 Wiem, że sama ją przy prowadziłam do Darcy, ale teraz tego żałuję. Musze się jej pozbyć. Chciałam żeby Darcy była szczęśliwa, ale nie moim kosztem. Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk sms'a. Sprawdzam, a tu wiadomość od Darcy " Hejka Cupcake ! Co ty na to abyśmy dziś poszły na małą Imprezę ? Musimy się wreszcie rozerwać :) ". Bez dwóch zdań się zgodziłam. Spojrzałam się przez okno i po kilku chwilach siedziałam już w samochodzie gotowa na samotne zakupy. Kierunek - galeria. Dosyć szybko dojechałam na miejsce i od razu skierowałam się do mojego ulubionego sklepu. Przejrzałam kilka ubrań i poszłam do przymierzalni. Pierwsze ubrania, które wzięłam i już idealnie razem wyglądają. Z wybranym 'zestawem' skierowałam się do kasy i zapłaciłam. Wychodząc ze sklepu zostałam potrącona przez jakąś szczupłą brunetkę, a potem poczułam na sobie najprawdopodobniej jej wzrok. Nie przejmowałam się tym i poszłam prosto do samochodu. Wyjechałam z parkingu i ruszyłam w kierunku domu. Odwróciłam na chwilę wzrok patrząc na nowego sms'a i za chwilę zwróciłam głowę z powrotem na drogę, ale było już za późno. Zatrzymałam się i wybiegłam z auta. Potrąciłam jakąś osobę ! Podbiegłam do niej i okazało się że to Hope ! Przetraszyłam się i wróciłam jeszcze szybciej do samochodu. Wykręciłam i z piskiem opon wyjechałam spod galerii. Jadąc niebezpiecznie marzyłam tylko o tym by wrócić do domu i o tym by to tak naprawdę się nie stało. To niemożliwe, ze potrąciłam Hope. To był przypadek. Dojechałam do domu, wzięłam ubrania i wbiegłam do środka. Trzasnęłam drzwiami i pobiegłam do swojego pokoju. Nie wierze, że to się stało. Chodziłam cała zestresowana po pokoju i myślałam tylko o Hope. Czy przypadkiem czegoś poważnego jej nie zrobiłam ? Spojrzałam na telefon na którym widniał sms ( ten przez którego odwróciłam wzrok ). Drżącymi rękami wzięłam telefon w obie ręce i starałam się odczytać chociaż nadawcę przez lecące z oczu łzy. "Sms od: Darcy xoxo" a w niej " Bądź gotowa na 19 :) Już nie mogę się doczekać tego wieczora ! " to chyba ze stresu, ale odpisałam jej " Ja także. Tylko przyjedź na czas ". Rzuciłam telefon na łóżko i szybkim krokiem podąrzyłam do łazienki. Włączyłam wodę, która lała się do wanny, a sama rozebrałam się do bielizny i zaczęłam przeszukiwać kosmetyczkę. Wyciągnęłam z niej żyletkę i położyłam na widocznym miejscu. Z pokoju wzięłam ręcznik oraz nową bieliznę i poszłam wziąć odprężającą kąpiel. Rozebrałam się do naga, wzięłam żyletkę w rękę i usiadłam w wannie. Bawiłam się żyletką w ręku myśląc czy to na pewno zrobić, ale po chwili przypomniała mi się zakrwawiona Hope i jednym szybkim ruchem zrobiłam cięcie na udzie. Kolejne i kolejne. Na jednej i na drugiej nodze miałam już niezłe cięcia. Puściłam żyletkę na ziemię i zaczęłam się kłaść. 10 sekund, 20 sekund, 30 sekund i szybkie wstanie. Chwila oddechu i zaczęłam się myć. Wyszłam z wanny, owinęłam się ręcznikiem i szybkim ruchem otworzyłam zatyczkę. Woda z kroplami krwi zniknęła z wanny. Wytarłam się i ubrałam w bieliznę, a na głowę założyłam turban. Krew z ran przestała lecieć i było widać tylko kilka czerwonych ran. Wyszłam z łazienki i podeszłam do łóżka. Rozpakowałam zakupy i je położyłam. Podeszłam do drzwi od pokoju i dla pewności, że nikt mi nie wejdzie, zamknęłam je na kluczyk. Poszłam się umalować i zrobić koka z warkoczem. Przy szykowana usiadłam na chwilę na łóżku. Spojrzałam na telefon, a na nim godzina 18:45. Szybko założyłam strój i wbiegłam do kuchni. Wzięłam jabłko i nie zdarzyłam nawet ugryźć, a w salonie rozległ się odgłos dzwonka. Zostawiłam jedzenie i podbiegłam do drzwi. Na werandzie stała Darcy. Przywitałam się z nią i przeprosiłam na chwilę. Pobiegłam do pokoju i wzięłam torebkę z zawartością oraz karteczkę i długopis. Zeszłam do salonu i zostawiłam kartkę na stoliku, na której napisałam " Darcy zaprosiła mnie do siebie na noc. Wrócę jutro na kolację. Nie martwcie się o mnie.  Bella x " Wyszłyśmy i zamknęłam dom.
Chwilę potem siedziałyśmy już w aucie.
- To gdzie jedziemy ?
- Na razie po Hope. - momentalnie zaczęłam mieć zimne poty i zatkało mnie. Ona nie może się o tym dowiedzieć ! - Idziesz ze mną czy zostaniesz w aucie ?
- Idę - zatrzasnęłam drzwi auta i podeszłam do Darcy na werandę przed domem Hope. *Puk, puk* i nic.
- W domu jest ciemno. Może nikogo nie ma ? - dałam jej taki pomysł
- Zadzwonię do niej. - powiedziała, a ja błagałam w myślach, aby Hope nie odebrała. - Nie odbiera.
- Może pojechała do dziadków, a zapomniała ładowarki ?
- Możliwe. Jest straszną ciamajdą - zaczęła się śmiać. Ona może nie, ale ja za to ogromną. pomyślałam.
- To idziemy się zabawić ?
- Tak. Będzie jeszcze nie jedna okazja, aby pójść z nia na imprezę. - wsiadłyśmy do auta i pojechałyśmy do jednego z lepszych klubów w Londynie. Sprawdzili nam dowody i byłyśmy już w środku. Złapałam Darcy za nadgarstek i pociągnęłam do pustego stolika. Zajęłyśmy miejsca i za chwilę podeszła do nas kobieta. Zamówiłyśmy po drinku i po chwili je dostałyśmy. Rozejrzałam się dookoła czy może nie nam tu kogoś. Hmm raczej nie. Postawiłam szklankę na stoliku.
- Idziesz potańczyć ? - próbowałam przedrzeć się przez muzykę. Ona tylko szybko dopiła drinka i poszła ze mną na parkiet. Weszłyśmy na środek i dałyśmy się ponieść muzyce. Przez przypadek wpadłam na jakąś osobę. Odwróciłam się by ją przeprosić. Przez te migające światła za dobrze nie widać, ale dostrzegłam szczupłą sylwetkę i długie brązowe włosy. Dopiero po chwili zrozumiałam na kogo wpadłam. Na dziewczynę Louis'a ! Mam dzisiaj chujowe szczęście. El spojrzała się na mnie i możliwe, że też mnie poznała, ale nie sądzę by jej się to udało. Czemu ? Bo zwiałam bojąc się tego co dalej się potoczy. Tak samo jak było z dzisiejszym wypadkiem Dotarłam do naszego stolika, usiadłam i wypiłam duszkiem resztę drinka. Zamówiłam jeszcze po jednym dla każdej i 6 kieliszków wódki. Po dziesięciu minutach przyszedł mężczyzna z zamówieniem, jak i Darcy. " Siadaj ! Najebiemy się i wracamy na parkiet ! " - wydarłam się jak najgłośniej tylko mogłam. Darcy kiwnęła głowa na znak zgody i dosiadła się do mnie. Jeden kieliszek, drugi kieliszek i chwilka na złapanie oddechu. Spojrzałam się w lewo i zauważyłam chłopaka, który się zbliżał w nasza stronę. Ostatni kieliszek i pociągnęłam przyjaciółkę za rękę na parkiet. Gdy biegłyśmy na parkiet zdąrzyłam jedynie dostrzec twarz Zayn'a. Mam do wyboru dwa wyjścia. Albo razem z Darcy pić dużo i spierdalać od wszystkich jak najdalej albo dać się "złapać" i zepsuć sobie cały wieczór. Absolutnie wybieram opcję numer pierwszą ! Wyginałyśmy nasze ciała na parkiecie jak nigdy dotąd. Byłyśmy już wstawione, a na parkiecie stworzyło się kółeczko. Skakałyśmy w ryt muzyki i patrzyłyśmy na tańczącą w tej chwili osobę. Nagle ktoś wypchnął Darcy i mnie na środek, robiąc tym samym zmianę. Nie przejmując się tymi wszystkimi osobami zaczęłyśmy tańczyć. Tańczyłyśmy coraz bardziej erotycznie. Zbliżyłyśmy się do siebie i zaczęłyśmy się całować z języczkiem. Rozległo się wielkie " Uuuu " a my na chwilę przerwałyśmy i popatrzyłyśmy się z uśmiechem na ustach wokoło. Nagle zaczęłyśmy się całować coraz bardziej namiętnie z Darcy. Poczułam na ciele, usta i język przyjaciółki, które schodziły coraz niżej. Przygryzłam dolna wargę i odchyliłam głowę do tyłu.



Przepraszam za wszelkie błędy ortograficzne i interpunkcję.