czwartek, 27 czerwca 2013

Rozdział 9

Nie chcę stąd odchodzić, ale ja niestety nie podejmuję ostatecznej decyzji. Spojrzałam na zegarek i się zdziwiłam, że jest tak późno. Wzięłam do ręki ręcznik i poszłam się wykąpać. Chciałam o niczym teraz ni myśleć. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Strumień gorącej wody lał się po moim ciele zostawiając uczucie szczypania. Umyłam się, wytarłam i otuliłam ręcznikiem. Wyszłam z łazienki i poszłam do siebie. Zamknęłam drzwi i przebrałam się w piżamę. Ręcznik powiesiłam na oparciu krzesła na które właśnie usiadłam. Wyjęłam kartkę, długopis i zaczęłam pisać list.

"  Hope...
 
     To wszystko stało się tak szybko. Dokładnie po tym jak poszłaś do domu. Dowiedziałam się, że wjeżdżam na zawsze. Wiem, że teraz masz zły w oczach. Proszę. Nie płacz. Gdybym ja decydowała o tym wszystkim na pewno bym została i ciebie nigdy nie opuszczała, ale to jest szansa dla taty. Dobrze wiesz jakie mieliśmy życie. Znasz mnie nie od dziś i zapewne wiesz, że tak samo ciężko znoszę to jak i ty. Ale proszę, nie poddawaj się. Pokonasz wszystko co cie napotka na drodze życia. Przepraszam, że pisze akurat list i zostawiam go w takim miejscu, ale nie potrafiłabym patrzeć na ciebie jak płaczesz i tak po prostu odejść.To by było najgorsze... Obiecuję, że kiedyś tu wrócę i ci to wszystko wynagrodzę. Jeszcze raz przepraszam. 

Ps. Wylatuję o 10 do Kanady. Będę tęsknić i tylko gdy będę miała chwilę zadzwonię..

                                                                                                     Lili xx  "

Odłożyłam długopis i złożyłam list. Na wierzchu napisałam " Do Hope ". Ze smutkiem powędrowałam do łóżka. Wtuliłam się w poduszki  i zasnęłam. Ostatnia noc w moim łóżku, moim pokoju, moim domu, moim mieście, mojej miejscowości. Długo nie mogłam zasnąć, ale nareszcie się udało.

* godzina 6 rano *

- Głupi budzik - wybrzdąkałam pod nosem wyłączając go. Ospale wstałam, wzięłam ubrania oraz kosmetyki i poszłam do łazienki. Ten leń jeszcze śpi. Szybki prysznic i teraz tylko wyszyć włosy, ubrać się i zrobić lekki makijaż. Zajęło mi to z 40 min, ale chociaż byłam już gotowa. Odłożyłam rzeczy do pokoju. Wzrokiem omijałam walizki, by nie posmutnieć. Weszłam jak jakiś morderca do pokoju John'a krzycząc " Na podłogę i 20 pąpek ! Raz !! " Przestraszyłam go. Moje pobudki zawsze działały :) Stanął na równe nogi, rozciągnął się i bezczelnie wygonił mnie z pokoju. Nie wiedząc co mam już ze sobą robić poszłam na dół do kuchni. Siedzieli już tam rodzice. Wzięłam miskę, mleko, płatki i poszłam do salonu. Włączyłam telewizor i zrobiłam sobie śniadanie. Przełączyłam na program muzyczny i sięgnęłam po miskę. " Harry Styles, Niall Horan, Zayn Malik, Liam Payne oraz Louis Tomlinson, czyli One Direction wrócili do rodzinnych domów. Chłopaki mają wolne kilka dni. " I wtedy mnie olśniło. Wczoraj mijałyśmy w drzwiach Stylesa ! Wiedziałam, że skądś go znam. Zadzwoniłabym teraz do Hope, ale jednak sobie to odpuszczę. Niedługo i tak pewnie się dowie. Poszłam odłożyć naczynie i jedzenie na swoje miejsce.
- Za 30 minut przyjedzie po nas taksówka. - powiedziała mama. Miałam jeszcze 30 minut na spędzenie jednych z ostatnich minut w domu. Nie wiedziałam co ze sobą począć. Weszłam na górę  i rzuciłam się na łóżko. W tej chwili zastanawiało mnie tylko jak zareaguje na to wszystko Hope.  Miałyśmy się dziś spotkać przed moim domem o 9, a potem poszłybyśmy do pracy... Ale wyjazd wszystko zepsuł. Dobra. Nie będę myśleć negatywnie. Może poznam tam kogoś takiego jak ona ? " Puk, puk " po usłyszeniu tego drzwięku zerwałam się z łózka i stanęłam kilka metrów na przeciwko taty.
- Pomóż mi znieść te wszystkie walizki. - stwierdził podnosząc moją największą torbę. Przytaknęłam głową i zniosłam na dół 2 małe walizki. Wróciłam się na górę po torbę podręczną i list dla Hope. Stanęłam w drzwiach od pokoju. Odwróciłam się twarzą do niego  i ostatni raz się rozejrzałam po nim. Zamknęłam mocniej powieki i przygryzłam dolna wargę. Chciałabym żeby to był tylko sen. Poczułam na plecach czyjąś rękę. A potem szept do ucha " Wiem, że to cie bardzo boli, ale musimy juz jechać ". W tym momencie głos John'a był opiekuńczy jak wczoraj. Odwróciłam się i go przytuliłam. Od wczoraj zbliżyliśmy się do siebie jeśli chodzi o rodzeństwo. Wzięłam głęboki oddech i poszłam na dół. Tata rozmawiał o czymś z kierowcą, a mama czekała przed drzwiami. John poszedł do taty, a ja zostałam z mamą. Zaczęła zamykać drzwi.
- Mam dla Hope list. - stwierdziłam pokazując go. Popatrzyła się na niego, a potem na mnie i odeszła. Czasami się zastanawiam po co ja mówię i robię poniektóre rzeczy niepotrzebnie. Czyli wolna ręka gdzie to zostawiam. Jakiś plus. Wsunęłam go lekko pod wycieraczkę. Kiedy Hope tu po mnie przyjdzie to go na pewno zauważy. Skierowałam się w stronę taxówki. Usiadłam na tylnym siedzeniu koło brata. Odjeżdżając patrzyłam się cały czas na dom, aż do chwili gdy zniknął mi z oczu. Usiadłam normalnie. Założyłam słuchawki i miałam na teraźniejszą chwile wszystko gdzieś. Dotarliśmy na lotnisko, daliśmy bagaże do sprawdzenia i czekaliśmy już tylko na wylot.

* w tym samym czasie z perspektywy Hope *
Usiadłam na łóżku i się przeciągnęłam. Szybka poranna kąpiel i czułam się już o wiele lepiej. Poszłam na śniadanie i o 8:30 byłam już gotowa. Spokojnym kroczkiem poszłam w kierunku domu Lili. Po 20 minutach byłam juz na miejscu. Czekałam 5 minut na chodniku, ale coś mnie zainteresowało. Dokładnie ta cisza. Zawsze słychać jakieś ciche rozmowy. Na dodatek była jakaś kartka pod wycieraczką. Wiem, że nie powinnam ale podeszłam i ją podniosłam.
- Do mnie ? - zdziwiłam się. Przecież to dom Robinsonów. Otworzyłam go i zaczęłam czytać.
" Hope...  .... " Gdy skończyłam go czytać byłam załamana. Usiadłam na ganku i po policzkach spłynęła mi łza. Nie. To niemożliwe. Wyjęłam telefon z kieszeni i zadzwoniłam do Lili. Nie odbiera. Przeklinałam w myślach żeby odebrała. Dzwoniłam do niej kilka razy, ale żadnej odpowiedzi. Wybrałam numer John'a. Pierwszy sygnał, drugi...
- Halo. - usłyszałam jego lekko spięty głos
- Czy mógłbyś dać telefon Lili ? - mówiłam przez płacz
- Tylko nie płacz. Już ją daje. - uspokajające słowa chłopka, lekki szum w słuchawce i jej głos.
- Hope.. Nie płacz, bo ja też zacznę. - mówiła już z kulą w gardle przyjaciółka
- Czemu nie zadzwoniłaś ? - zapytałam się jej nadal przez płacz.
- Czytałaś list. Chciałam uniknąć właśnie czegoś takiego. - próbowałam opanować płacz i chociaż porozmawiać z nią przez chwile spokojnie.
- Ok.. To trudne, ale już się uspokajam. Zdenerwowana lotem ? - chciałam jak najszybciej zmienić temat.
- Troszkę. To mój pierwszy raz będzie. - pocieszałam ją i rozmawiałam jeszcze przez kilka minut dopóki nie usłyszałam głosu jej mamy w tle " Lil kończ już. Za chwile będziemy szli do samolotu. "
- Będę musiała..
- Słyszałam twoją mamę. Idź i pamiętaj. Dzwoń jak będziesz miała chwile wolnego.
- I ty także.
- Obiecuje.
- Ja także. A i przypomniało mi się coś. Chłopak którego wczoraj mijałyśmy w drzwiach to Harry Styl.. - Dźwięk rozłączonego telefonu. Prawdopodobnie John nas rozłączył. Starszy przystojny gówniarz. " Nie pożegnałam się z nim. Słownie przecież nie musi być." pomyślałam i napisałam do niego sms'a " Będę tęsknić za tobą. Miłego i spokojnego lotu. Nie zapomnij o mnie tylko. Jak przyjedziesz do mnie w odwiedziny chcę jakieś pamiątki. " I wysłałam. Ten jak zwykle pewnie nie ma nic na koncie i kij z odpowiedzi. Wystarczy mi juz ta myśl, że przeczytał to  i na pewno się uśmiecha do telefonu. A teraz rzeczywistość. Nie powiem, że ta wiadomość o Harry'm przeszła spokojnie przez moją głowę. Wręcz przeciwnie. Jego twarz od wczoraj została w pamięci i nie chce wyjść. Śnił mi się dzisiejszej nocy. Chyba się nim zauroczyłam. Oby, bo na razie nie szukam żadnego chłopaka. Jeszcze trochę i zapomnę o tamtym gnojku. Było minęło. Nie odwrócę już czasu. Rozejrzałam się dookoła siebie i odetchnęłam. Wstałam i poszła do pracy. Nie za bardzo chce tam być sama. Nie będę z kim miała rozmawiać na przerwach. Znów będę samotna. Ja to mam po prostu genialne szczęście -.- Siedziałam w tej pracy już dosyć długo. Teraz mam już czas wolny. Weszłam do domu i poszłam prosto do siebie. Usiadłam na łóżku i myślałam czy nie pójść do Darcy. " A niech mi tam. Jakby jej nie było to wrócę tutaj z powrotem " Poszłam poprawić makijaż i skierowałam się do kuchni. Napiłam się trochę soku jabłkowego i mijając mamę powiedziałam jej że wybieram się do Darcy. Po jej minie stwierdziłam że się cieszy, a za razem smuci. My kobiety jesteśmy dosyć dziwne. Wyszłam z domu i pierwsze co to włożyłam słuchawki do uszy i ruszyłam w kierunku domu dawnej przyjaciółki. Po krótkim czasie doszłam do drzwi. Zapukałam do nich i otworzyła je Jane.
- Witaj, Hope. Proszę wejdź.
- Dzień dobry, Jane. Dziękuję - powiedziałam i weszłam do środka.
- Chcesz się czegoś może napić, albo zjeść ?
-  Piłam przed wyjściem, ale zapomniałam zjeść. Trochę głupio wyszło.
- Nic nie szkodzi. Choć ze mną do kuchni i powiesz z czym chcesz kanapki. Przytaknęłam i poszłam za jej śladami do pomieszczenia.
- Tak praktycznie to przyszłam do Darcy. - powiedziałam juz po jedzeniu kanapek.
- Jej nie ma. - usłyszałam zza pleców męski, lekko zachrypnięty, głos. Przeszły mnie ciarki. Miłe ciarki. Odwróciłam się w jego stronę.
- A nie wiesz kiedy ona wróci ? - czekałam na jego odpowiedź jak na nic innego. Boże, co ja wygaduje.
- Zadzwoń, a się dowiesz. - jego szorstki ton w tym zdaniu mnie odrzucił od niego. Zwróciłam się w kierunku Jane.
- Przepraszam. Mogłabym poprosić od pani numer Darcy ? - kobieta dała mi swój telefon z numerem wnuczki. Wstukałam go do swojego i zadzwoniłam
- Tak ? Kto tam ?
- Przepraszam, że do ciebie dzwonie. Za ile będziesz w domu ?
- Hope, to ty ?
- Taak. To za ile będziesz ?
- Za niecałe 15 min. A po co ci to ?
- Naprawdę na nic. Wracaj. - powiedziałam ostanie słowo i się rozłączyłam. Oddałam Jane telefon i odwróciłam się w stronę Harry'ego.
- Jesteś jej nową koleżaneczką, a nie masz jej numeru ? - i znowu ten szorstki ton. Coś mi się zdaje że niedługo będzie jednym z moim wrogów z taki zachowanie. Olałam to pytanie i zaczęłam rozmawiać z Jane. Chłopak zniknął mi z widoku co oznacza, ze mogę spokojnie czekać na Darcy. 

------------------------------------------------------------------------------------------
Zepsułam ten rozdział :/ Przepraszam za to i dziękuję, że wgl. ktoś to czyta :)

wtorek, 25 czerwca 2013

Rozdział 8

Puściłam jej rękę i nacisnęłam przycisk. Zero reakcji. Kolejny wdech i kolejny raz nacisnęłam dzwonek. słyszałyśmy obie jak ktoś otwiera drzwi. Nagle poczułam strach. Zacisnęłam oczy i czekałam aż ta osoba się ujawni.
- Witam dziewczynki. W czym mogę pomóc ? - odezwał się głos starszej kobiety. Powoli otworzyłam oczy i ujrzałam osobę. Otworzyłam usta aby coś powiedzieć ale nie mogłam. Zatkało mnie ze stresu. Lili się na mnie spojrzała i zaczęła mówić za mnie.
- Przepraszam proszę pani. Tak właściwie nie wiem. Moja przyjaciółka, Hope - pokazała na mnie dłonią miała strasznie dziwny sen i powiedziała że musimy tu przyjść, bo...
- Chciałam się dowiedzieć skąd znam to miejsce.
- Przepraszam was dziewczynki ale ja naprawdę nie wiem o co chodzi - powiedziała kobieta smutniejąc.
- Nic nie szkodzi - powiedziałam i spuściłam powoli głowę. - To my już nie będziemy przeszkadzać. Odwróciłam się, łapiąc rękę dziewczyny w nadgarstku i zaczęłyśmy się oddalać.  Nagle usłyszałam jak ta pani nas woła.
- Wracajcie ! Podejdzie do mnie ! - spojrzałyśmy się zdziwione na siebie i wróciłyśmy przed drzwi. - Wejdźcie do środka. - powiedziała spokojnie i za chwile znalazłyśmy się u niej w domu. Zaczęłam się rozglądać po domu.
- Ma pani tutaj piękny zakątek - kobieta się uśmiechnęła i prosiła abyśmy usiadły w salonie.
- Chcecie się dziewczynki czegoś napić ?  - pojawił się uśmiech na jej ustach. Odmówiłyśmy, ale kobieta przyniosła nam po szklance soku pomarańczowego.
- Czemu pani powiedziała abyśmy tu wróciły ? - zaczęła Lil
- Możecie mówić do mnie Jane ?
- Tak jest proszę pani, znaczy Jane. A i przepraszam. Ja jestem Hope, a to jest Lili - pokazałam  na przyjaciółkę.
- Ciebie Hope znam, ale Lili nie miałam jeszcze przyjemności poznać
- Jak to zna ? - powiedziałyśmy obie w tym samym czasie głośniej. To było dziwne. W drzwiach nagle pojawiła się Darcy.
- Cześć bab... - podchodziła do starszej kobiety gdy nagle mnie zauważyła - Co tu robi Hope ? - powiedziała z uśmiechem na ustach i strachem w oczach.
- To może my już pójdziemy. Nie będziemy przeszkadzać, bo na pewno jesteście zajęte.
- Hope siadaj - powiedziała Jane łapiąc mnie za ramie i ciągnąc lekko w dół. - nie przeszkadzasz.
- Możemy porozmawiać ? - zwróciła się do mnie z tym pytaniem Darcy. Przytaknęłam głową.
- Lil zostaniesz tu ? - spojrzałam z wielka prośbą na dziewczynę.
- Nie martw się o mnie. Jeśli Jane nie będzie miała nic przeciwko to chętnie tu zostanę - powiedziała przyjaciółka i z uśmiechem spojrzała się na starszą kobietę. Poczułam jak Darcy łapie mnie w nadgarstku i lekko ciągnie za sobą po schodach. Weszłyśmy do pokoju, a ona je przymknęła. Usiadłyśmy na łózku.
- Możesz... - zaczęłyśmy obie i poczułam się pewniej.
- Najpierw ty - powiedziałam a Darcy pokiwała głową
- Nie obraź się czy coś. Ale nie rozumiem co tu robisz.
- To wszystko się zaczęło dawno. Pamiętasz jak próbowałaś mnie złapać? Wszędzie przed tobą uciekałam, bo się ciebie bałam.
- Czemu ?
- Bo nie wiedziałam kim jesteś. I niestety nadal nie wiem.
- Jestem Darcy, twoja przyjaciółka z dzieciństwa. Kiedyś spędzałyśmy razem wszelki wolny czas. Zawsze razem. Często u siebie nawzajem nocowałyśmy.
- To czemu cie wcale nie pamiętam ?
- To był dla mnie szok jak się o tym dowiedziałam. Było to w gdy miałaś 15 lat. Nie wiem dokładnie jak to było, ale babcia mi opowiadała to kilka razy. Jechałaś na zakupy z rodzicami i mieliście wypadek samochodowy. W wasz samochód wjechało inne auto. Akurat w tył gdzie ty siedziałaś. Twoi rodzice byli lekko podrapani i mieli siniaki, a tak to zero złamań. A ty wylądowałaś w szpitalu na 3 miesiące. Przez ten czas byłaś w śpiączce. Gdy miałam wolne chwile przychodziłam do ciebie i siedziałam z tobą. Pamiętam jak przez pierwsze 2 tygodnie cały czas płakałam i miałam myśli samobójcze, ale pomyślałam o przyszłości i o tym, że kiedy się obudzisz muszę przy tobie być. I nie okaleczałam się. Wiem, że mnie nie słyszałaś, ale ja cały czas ci opowiadałam co u mnie. Żaliłam się jak mi ciebie brakuje. A gdy po tym czasie w szpitalu się wybudziłaś kompletnie mnie nie pamiętałaś. Twoi rodzice musieli przyzwyczajać cie do wszystkiego jeszcze raz. Jednak postanowili że wyjadą. I tak właśnie straciłyśmy kontakt, aż przyjechaliście tu. Babcia zauważyła twoją mamę na mieście i tak się dowiedziała, że wszystko wróciło do stanu poprzedniego. Niestety jak widać kilku rzeczy nadal nie pamiętasz.

* z perspektywy Darcy *
Gdy mówiłam historie widziałam w jej oczach łzy. Po ostatnim zdaniu lekko posmutniałam i opuściłam głowę. Po momencie poczułam jej ciepły uścisk. Przez tak długi czas mi go brakowało. Usłyszałyśmy obie pukanie do drzwi.
- Proszę - powiedziałam i w drzwiach pojawiła się koleżanka Hope.
- Przepraszam, że wam przeszkadzam, ale ja będę musiała się już zbierać.
- Ja także. - stwierdziła Hope wstając z łózka i wycierając pojedynczą łzę. Spojrzała się na mnie z ciepłym uśmiechem i podeszła do Lil.
- Odprowadzę was - po tych słowa zeszłyśmy wszystkie na dół. Przytuliłam Hope i jej koleżankę, a następnie otworzyłam im drzwi. Przed moimi oczami ukazał się mój nieznośny starszy braciszek.  Przesunęłam jego jedną ręką w bok, a drugą pokazałam dziewczyną, że droga wolna. Hazza kojarzył Hope, ale raczej o niej zapomniał. A co mi z resztą ta myśl. Weszłam do środka domu zostawiając Harry'ego na zewnątrz. Mało obchodziło mnie to co robi. Znowu zamykając się w sobie weszłam do swojego pokoju, założyłam słuchawki i zasnęłam na łóżku.

* z perspektywy Hazzy *
Stojąc przed drzwiami od domu myślałem tylko o długiej kompieli i szybkim pójściu spać, ale moje myśli odwróciła pewna dziewczyna. Nowa koleżaneczka Darcy. Gdy nasze spojrzenia się zetknęły ze sobą, poczułem miłe uczucie w brzuchu. Jej brązowe jak czekolada włosy i oczy. Do tego te delikatne rysy twarzy, słodki nosek i ponętne usta. Gdy dziewczyna odeszła ode mnie potrząsnąłem głową i wszedłem do środka. Zamknąłem drzwi, a bagaże postawiłem w korytarzu i od razu popędziłem się przywitać z rodziną. Cały dzień po głowie dręczyła mnie myśl, że kiedyś ją widziałem. Ale mogło mi się tylko to przyśnić.

* z perspektywy Lili *
Mijając w drzwiach wysokiego bruneta skierowałyśmy się do mojego domu. W kilka minut tam dotarłyśmy. Hope spakowała się w torbę i poszła do siebie. Ogarnęłam bałagan w pokoju i poszłam na dół coś zjeść. Akurat rodzice rozmawiali poważnie z John'em.
- Uuuuu. John, coś przechlapał ?
- Przestań Lili i siadaj. Musze ci coś powiedzieć. Ty John możesz już iść. - wymieniłam się z bratem miejscem. Po jego minie pewnie nie będę zadowolona z nowiny. Po kilku minutach gadania rodziców wyszłam z kuchni cała zapłakana bez słowa. Nie zważając na nic popędziłam na górę do brata. Bez pukania wtargnęłam do jego pokoju. Siedział przybity na rancie łóżka. Przymknęłam drzwi i dosiadłam się do niego. Po minucie ciszy coś we nie wybuchło.
- Ja nie chce się wyprowadzać. Ja tu mam wszystko. Mam tutaj pracę i Hope. Ja nie chce. - mówiłam w kółko to samo przez płacz. John przytulił mnie do siebie. Głaskał mnie po głowie i uciszał. Kiedy mój płacz się uspokoił uwolniłam się z jego ramion.
- Wiem, że tobie to nie odpowiada.
- Bardzo.
- Mnie też nie za bardzo się to podoba. Ale pomyśl o rodzicach. Choć my oboje mamy prace, marne ale jednak są, to i tak nie starcza na opłacenie czynszu i większe wydatki. Oni chcą dla nas jak najlepiej. Powinnaś się cieszyć że tata znalazł prace.
- Ciesze się w głębi, ale czemu ta prace jest akurat w Kanadzie ?! - wydarłam się na niego. Nie mogłam już wytrzymać z przejęcia. Wstałam z łóżka i zmierzałam w stronę drzwi, gdy usłyszałam jego głos.
- Uspokój się. Nie jesteś na tym świecie jedyna. Nie tylko tobie to się nie podoba. Uspokój się i idź się szykuj. Wylatujemy jutro o 10. - przełknęłam z niechęcią ślinę i poszłam do siebie. Nie chciałam marnować już więcej czasu na płacz i z szafy wywaliłam wszystkie moje walizki. Na łóżko rzuciłam ubrania i buty. Po kilku godzinach moje walizki były już gotowe. Kosmetyki, ubrania i buty spakowane. Postawiłam je przy drzwiach i podeszłam znowu do szafy. Na dnie leżała jakaś skrzynka. Wzięłam ją w ręce i usiadłam na łóżko. Otworzyłam ją, a tam masa zdjęć. Zaczęłam je przeglądać. Postanowiłam że przykleję je do ściany w moim nowym pokoju. Ciężko mi o tym pomyśleć że muszę się wyprowadzać. Tak, to prawda. Ciesze się że tata ma prace, ale czuje też do niego lekką urazę. Po wielu latach szukania udało mu się, ale przez to ja będę musiała zaczynać wszystko od nowa. Nowe znajomości, nowa praca, nowe zmaganie się z przeszkodami i brak przyjaciółki do wypłakania się w pobliżu. Nie chce stąd odchodzić, ale ja niestety nie podejmuję ostatecznej decyzji. Spojrzałam na zegarek i się zdziwiłam, że jest tak późno. Wzięłam do ręki ręczniki i poszłam się wykąmpać. Chciałam o niczym teraz nie myśleć.

____________________________________________________
Przepraszam, że miesiąc niczego nie dodawałam. Nie miałam za bardzo możliwości :/ Postaram się bardziej regularnie dodawać rozdziały. Chciałam napisać dosyć długi i w jakiś sposób zachęcający do dalszego czytania rozdział ale chyba mi nie wyszło :/ Piszcie co o nim sądzicie. To dla mnie naprawdę bardzo sporo znaczy. Dziękuje :*