piątek, 6 grudnia 2013

Rozdział 15

- O czym teraz mówisz ?
- O twoim zamiarze pozbycia się Hope. Przecież Ci przeszkadza.
- O to się nie bój. Jak przeżyje pobyt w szpitalu to i tak się wykończy psychicznie. A ja wreszcie zdobędę to, a raczej go. Zapomni o tej suce. Zniszczę ją. Dziś będzie miała kolejną 'miłą' niespodziankę ode mnie. 
- Co ty znowu kombinujesz ?
- Dowie się kto tak naprawdę jej się śni po nocach i będzie się mnie słuchać. 
- Nie zrób jej krzywdy. Nasz plan polega na pozbyciu się jej, ale tylko ze świata jednej osoby.
- Teraz już dwóch. 
- Nie popełnij kolejnej gafy. 
- Kolejnej ? 
- Złotko. - dotknęłam dłonią jej polika - nie masz co ukrywać.
- Ale czego ? - widziałam jak zaczyna się stresować
- Doskonale o tym wiem.
- Skąd ?!
- To już moja sprawa. Stchórzyłaś.
- Skąd to wiesz ?! - jej wzrok stał się bardziej groźny, a ona sama zbliżyła się niebezpiecznie blisko mnie. - Powiesz mi skąd ? - powiedziała szorstkim tonem będąc 10 centymetrów od mojej twarzy. 
-  To moja sprawa. - odpowiedziałam, a ta nagle złapała mnie za szyję. Popchnęła na łóżko, a jej dłoń ściskała się coraz bardziej. Oczy były CAŁE czarne. Tracąc oddech złapałam za pilot i przycisnęłam przycisk. Zaczął wyć alarm, a Bella puściła mnie , otworzyła okno i wyskoczyła. Złapałam się za szyję i próbowałam złapać oddech. Do sali wbiegł lekarz oraz dwie pielęgniarki. Lekarz podbiegł do mnie, a jedna z pielęgniarek do okna. Wychyliła się, a następnie zamknęła je. Doktor wziął dłoń do ręki i pokiwał przecząco głową. Odwrócił się do pięlęgniarki i kazał jej przynieść lekarstwa. Pielęgniarka zniknęła w drzwiach, a na jej miejsce przybiegł Louis. Miał przerażoną minę. Próbował coś zrobić lecz doktor mu zabronił. Ja leżałam i przyglądałam się im wszystkim. Mężczyzna wyprosił wszystkich z sali, a mnie przyłączył do sprzętu i włożył rurkę do gardła.

*perspektywa Harry'ego*
Siedziałem razem z Darcy przy Hope. Jej twarz nie wyrażała żadnego uczucia. Wyglądała jakby dawno umarła. Z ciszy wyrwały mnie wibracje telefonu. Spojrzałem na półkę obok łóżka, wyciągnąłem rękę i odebrał telefon. 
- Hope ! Czemu nie odbierasz od nas telefonu ?!
- Pewnie dlatego, że jest w szpitalu. - powiedziałem szorstko, a za chwilę poczułem jak dłonie Darcy wyrywają mi telefon. 
- Dzień dobry proszę pani... Tak... Nie... Nie! Zaopiekuje się nią !!... Jak nigdy... Niech państwo nie marnują ostatnich chwil... Powiem mu... Dowidzenia. - dsiostra rozłączyła się i spojrzała na mnie.
- Czyś ty zgłupiał ?! Po kiego to mówiłeś ?! 
- I tak by się dowiedzieli siostrzyczko - podszedłem do niej. - Myślisz, że takie coś jak ty może mną rządzić ? 
- Bo wezwe ochronę
- A tylko spróbuj ty - ścisnąłem zęby i odpuśiłem. 
- Zostań tu z nią. - powiedziała i za chwię wyszła. Zamknęła drzwi i w sali panowała grobowa cisza. Było słychac jej lekki oddech. Podsunąłem stołek jeszcze bliżej Hope,złapałem dwoma dłońmi jej chłodnawą rękę, a nastepnie połozyłem na nią głowę. " Proszę wybudź się, proszę cię. " Podniosłem głowę i swoją twarz przybliżyłem do jej
- Jesli mnie słyszysz to daj chociaż jakiś znak. Nie możesz umrzeć. Wybudź się prosze - szeptałem, a z oka popłyneła mi łza
- Harry czy ty płaczesz ? - usłyszałem głos Niall'a za plecami. Otarłęm szybko łze dłonią i puszczając rękę dziewczyny raptownie wstałem.   
- Po co tu przyszedłeś ? 
- Louis jest w ciężkim stanie. Siedzi w łazience i nie chce z nikim gadać tylko z tobą. 
- Nie zostawie jej tutaj samej. 
- Ja z nią zostanę, a ty idź z nim pogadaj. - kiwnąłem głową i wychodząc z sali spojrzałem w stronę Niall'a 
- Zaopiekuję się nią do twojego powrotu.

*perspektywa Hope*
" Jak mnie wszystko okropnie boli." Poruszyłam palcami u lewej ręki, a następnie u prawej. Otworzyłam oczy,ale za chwilę je zamknęłam. Te światło było zbyt ostre. 
- Hope. Hope - otworzyłam ponownie oczy, a za chwilę je przymróżyłam. 
- Co tu się dzieje ? Gdzie jestem ? Ktoś ty ? - mówiłam ledwo co usłyszalnie. Przyłożyłam lewą dłoń o czoła by na chwilę zobaczyć osobę sedzącą ze mną. 
- Uważaj na te wszystkie rurki. Miałaś wypadek. Niall.
- Skąd wiesz jak mam na imie ? 
- Może jak będziesz w lepszej formie to ci powiem. Odpoczywaj, a ja pobiegnę po doktora. - położyłam dłoń i próbowałam si przyzwyczaić do szpitalnego światła. Po chwili przyszedł mężczyzna z tym chłopakiem i podeszli do mnie. 
- Jak się pani czuje ?   
- Boli mnie głowa i tak praktycznie wszystko - podniosłam lekko głowe i zauważyłam, że mam prawa noge w gipsie. - Co sie stało ? - spojrzałam na lekarza
- Wpadła pani pod samochód. Pielęgniarki za chwilę podadzą pani proszki i powinno być lepiej. Tak jak powiedział tak sie stało. Po wyjściu mężczyzny z sali blondyn usiadł obok i oparł sie łokciami o łóżko. 
- Opowiesz mi coś o sobie ? 
- To znaczy ? - spojrzałam mi prosto w oczy
- Skąd jesteś, co tu robisz, zainteresowania ?
- Hmm, a więc jestem Niall Horan. Gram na gitarze i śpiewam. Lubię jedzenie i dużo śmiechu. Teraz twoja kolej. 
- Jestem Hope Miller. Nie umiem grać na gitarze ani śpiewać, ale za to potrafię grac na portepianie i umiem wysłuchac ludzi. Lubię hmm nie być sama. 
- Stawiam, że przez najbiższy czas nie będziesz miała spokoju od nas wszystkich.
- Mozliwe. To skąd znasz moje imię ?
- Harry mi o tobie wspominał. Czy pamiętasz coś z dnia wypadku ? 
- Pamiętam, ze wychodziłam z pracy i gdzieś szłam. Jaki Harry ?
- Napewno są tam gdzieś kamery. Musimy ustalić kto Ci to zrobił - powiedział, a nastepnie spojrzał na moje ciało - Nie ujdzie to jemu na sucho. Co ty gadasz ? 
- O co ci chodzi ? 
- Przecież Harry...
- No co ? 
- Wy się znacie
- Nie przypominam sobie. Emm gdzie tu jest najbliższa łazienka ? 
- Z tego co widziałem to na korytarzu. Usiadłam na łóżku i zdjęjał nogi na podłoge. Już się podpierałam by wstać i poczułem jego ciało. Złapał mnie pod rękę i małymi krokami wyszliśmy na korytarz. 
- Ale wiesz o tym, ze nie możesz tam za bardzo wchodzic prawda ? 
- Nie oberwie mi się od dyrekorki jak wejde do damskiej toalety.
- Haha nie o to mi chodziło. Nie chce byś mnie widział siedzącą na kiblu. 
- No to jestem ciekawy jak będziesz miała zamiar wstać 
- Ale masz się odwrócić
- Zachowujesz się typowa nastolatka
- Oj zamknij się i otwórz drzwi. - chłopak posłusznie zrobił to o co go prosiłam i po chwili Niall musiał pomagać mi znowu.
- Nie podglądaj
- Nic nie widzę. Złap moja dłoń, a ja ci pomogę. 
- Jeszcze musze ręce umyć. 
- Czyścioch. - umyłam dłonie i wyszliśmy z toalety. 
- Nie ma już siły. Czy mógłbyś - nie zdąrzyłam dokończyć, a on mnie podniósł. Oplotłam ręcę wokół jego szyi i ruszył.
- Wyglądasz na lżejsza
- A ty na mądrzejszego i milszego - stanął w połowie drogi 
- Odwołaj, bo pójdziesz sama
- Nie. Jak będziesz mnie już gdzies odstawiac to chociaż blisko ściany. - spojrzałam w jego oczy i ujrzałam dpiero teraz jakie wspaniałe one są. - Prosze - powiedziałam delikatnym głosem. Chłopak ruszył i doszliśmy do sali. Całą droge przyglądałam się jego twarzy. Podszedł ze mną do łóżka i nachylił sie nad nim kłądać mnie. Jego twarz była blisko mojej. Pocałowałam go w polik i powiedziałam " Dziękuję".
- To żaden problem ślicz.., Hope - powiedział i się zaczerwienił.Spojrzałąm w stronę okna i zauwazyłam jakąs postać z drugiej strony sali. Zamknęłam oczy i otworzylam je znowu. Znikła.
- Na co się tak patrzysz ? - odwrócił sie w stronę okna
- Zdawało mi się, że ktoś tam jest. 
- Nikogo tam nie widzę. - odwrócił się w moją stronę, a nastepnie na godzinę na zegarku. - Przperaszam. Czy mógłbym pójsc zobaczyć co z resztą ?
- Nigdze nie mam zamiaru się wybierać, Niall - spojrzałam na nogi, a nastepnie na niego. Chłopak wyszedł z pokoju.

*z perspektywy Belli*
Przyglądałąm się jej od dłuższego czasu. Wygląda na to, ze już jej nie interesuje Harry i mój plan obędzie się próby śmierci. Zauwazyła mnie ! Szybko schowała się za ścianą i idąc po krawędzii budynka przeszłam do sali Eleanor. U niej tez było pusto. Lekko pociągnęłam okno w górę i weszłam do środka. Cicho podeszłam do jej łóżka i usiadłam na stołku obok
- Obudz się - powiedziałam szeptem, a ta na dzwięk mojego głosu podskoczyła.

sobota, 23 listopada 2013

Rozdzial 14

W jednej z sal zaczął piszczeć alarm. Po chwili przybiegł lekarz, a drzwi do sali otworzyły się i zauważyłem w niej jakąś dziewczynę. Miała odruchy padaczki. Przyglądałem się temu wszystkiemu aż zauważyłem wyraźne zarysy twarzy. To była Hope ! Z wrażenia upuściłem butelki. Bez zastanowienia zacząłem się przedzierać do sali, pełnej już, pielęgniarek. " Hope ! " krzyczałem i próbowałem do niej dojść lecz jedna z kobiet zawołała ochronę, a ta wyniosła mnie z pokoju. Oparłem się o ścianę i powoli zjechałem na podłogę. Schowałem twarz w drżące dłonie i zacząłem płakać. Jak nigdy dotąd.  Po chwili wytarłem łzy, zacisnąłem zęby i pobiegłem do Eleanor i Louis'a.
- Gdzie masz tą wodę ? - powiedział siedząc do mnie plecami Louis
- Harry, czemu płaczesz ? - zapytała El i usiadła na łóżku, a w tym samym momencie Lou nerwowo się odwrócił.
- Hope. Padaczka. Elektro wstrząsy. Hope. - stałem jak wmurowany i powtarzałem w kółko te same słowa
- Harry. - podszedł do mnie Lou - Harry. Harry ! - złapał mnie za ramiona i 'wybudził' mnie z tego stanu - Co się stało z Hope ? - mówił nerwowo
- Sala numer 27. - powiedziałem tylko i zrobiłem to samo co przed jej salą.

*perspektywa Louis'a*

Spojrzałem się na El. Ta kiwnęła głową i wybiegłem z pokoju. Za chwilę znalazłem się przed 27. Zapukałem w drzwi i uchyliłem je. Wszedłem do środka i na pierwszym łóżku leżała Hope. Harry jednak się nie mylił. Usłyszałem jak ktoś kaszlnął, a potem głos mówiący
- Dzień dobry. - odwróciłem wzrok w jego stronę i podszedłem szybkim krokiem do doktora.
- Czemu ona tutaj się znalazła ? Co się stało ? Jak się czuje ?
- Udzielamy informacji tylko rodzinie.  - I co ja mam teraz powiedzieć ? Przecież ja znam ją tylko z powiadań Hazzy.
- Jestem przyjacielem jej chłopaka.
- Tego co tu się rzucał ? - kiwnąłem głową.
- Nie jest na siłach by tu przyjść.
- Sądzę, że mógłbym panu przekazać informacje, lecz przejdźmy do mojego pokoju. Tam mam wszystkie papiery.
- Dobrze. - Doktor kierował się w stronę drzwi, a ja na chwilę przystanąłem i przypatrzyłem się jej. Harry świetnie ją potrafił opisać. Dogoniłem mężczyznę i weszliśmy do pokoju. Pokazał ręką na krzesło, na którym za chwilę usiadłem.
- A więc - zaczął - pacjentka Hope Miller została potrącona przez samochód. Kierowca uciekł z miejsca wydarzeń lecz ktoś zadzwonił i tutaj się znalazła.
- Coś się stało ? Złamała coś ?
- Prawą nogę ma złamaną i lewą stronę ciała bardzo poobijaną. Jakby tego było jeszcze mało ma wstrząs mózgu. Lecz jednak to stało się gdy była tutaj w szpitalu.
- Czemu nikogo przy niej nie ma ?
- Niestety tego nie wiem. Od czasu kiedy tutaj przyjechała to się jeszcze nie obudziła.
- A od kiedy tu jest ?
- Od wczoraj po południa.
- Dziękuję doktorze. - wstałem i podałem rękę, a następnie wyszedłem z pokoju. Poszedłem do  Eleanor, ale usłyszałem że z kimś rozmawia przez telefon i nie wchodziłem do środka tylko stanąłem przy drzwiach. Zajrzałem tak by mnie nie zauważyła. Stała przy oknie i słyszałem całkiem dobrze rozmowę z jej kolegą. Zdradza mnie. Cicho wszedłem do pokoju i lekko odchrząknąłem, a ona podskoczyła. Oddaliła na chwilę telefon od ust i powiedziała " Harry poszedł do kawiarni ". Odwróciłem się i wyszedłem z pokoju. Czułem jej wzrok na moich plecach, a potem dźwięk zamykających się drzwi.

*w tym samym czasie*
*perspektywa Eleanor*

Gdy Louis wybiegł z sali próbowałam wstać z łóżka, ale jednak mi się nie udało. Szkoła aktorska w dzieciństwie się jednak przydała. 
- Harry. Proszę Cię. Nie płacz już. Będzie z nią wszystko dobrze. Mówię Ci. - chłopak podniósł wzrok na mnie. Wstał i wyszedł z sali, a na odchodne poinformował mnie, że wybiera się do kawiarni. Wstałam spokojnie z łóżka i podeszłam do okna. Z półeczki zdjęłam telefon i wybrałam numer Tom'a.
- Hej śliczna - usłyszałam w słuchawce jego wspaniały głos.
- Witam sexiaku. 
*rozmowa* 
- Nie przychodź tu kochanie. On tu cały czas jest. Jak się dowie, że jesteś moim chłopakiem to nici z planu.
- Dobrze. Rozumiem, ale nie pozwolę byś siedziała tylko z nim. Też chciałbym Cie odwiedzić.
- Ekhem - usłyszałam za plecami jego głos i podskoczyłam. Oby tego nie słyszał. Odwróciłam się i powiedziałam mu gdzie jest Harry. Stałam tak w jednym miejscu i patrzyłam jak odchodzi. Podeszłam do drzwi i zamknęłam je.
- Przepraszam Cię. Louis przyszedł, ale już go nie ma.
- Słyszałem. - mówił przez zaciśnięte zęby
- Spokojnie kochanie. Ten plan niedługo dobiega do końca, a w tedy będę twoja. Tylko twoja.
- Ukradł bym Cię. Co by się takiego stało jakby nas zobaczył jak się całujemy ?
- Nie chce o tym myśleć. Musze już kończyć kochanie. Dam ci znać co i jak co z odwiedzinami.
- Miłego dnia śliczna. Kocham Cię. Zdrowiej jak najszybciej i się połóż.
- Nie martw się już tak o mnie. Tez Cię kocham. Papa skarbie.
- Papa - no i koniec rozmowy. Usiadłam na łóżko i napisałam smsa do Belli " Zadzwoń jak możesz. " Odłożyłam telefon i się położyłam. Zamknęłam oczy i zasnęłam.

*perspektywa Harry'ego*

- Przyjedźcie do najbliższego szpitala. Najlepiej jak najszybciej.
 Dobrze. Jak będziemy blisko szpitala to Zayn albo Niall jeszcze zadzwonią. - powiedział Liam i się rozłączył. Siedziałem w kawiarni z kubkiem ciepłej herbaty. Spojrzałem w prawo i zauważyłam przygnębionego Louis'a idącego w moją stronę.
- Co jest ? - powiedziałem do niego spokojnym tonem.
- Eleanor ma jakiś plan. - powiedział
- O czym ty mówisz ? Poczekaj chwilę. - wstałem i podszedłem do barmanki (?). Za chwilę byłem z powrotem przy przyjacielu z kubkiem jego ulubionej kawy.
- Pij i opowiadaj.
- Słyszałem rozmowę El z jakimś chłopakiem. Jej chłopakiem. Po pierwsze zdradza mnie, a po drugie coś na mnie knuje.
- Nie możliwe. On raczej nie byłaby taka.
- Ale jest. Kolejna która chce tylko kasy.
- Powiem Ci jedno.
- Tak ? - podniósł wzrok
- Nie dawaj po sobie poznać, że to wiesz. Kiedyś Ci się to przyda. Nie uda jej się - poczułem wibracje telefon w kieszeni. Spojrzałem na ekran i odebrałem.
- Hej  Zayn. Jesteśmy w kawiarni. Na lewo od wejścia głównego. Bardzie w głębi. - i się rozłączyłem.
- Dokańczając. Nie uda jej się jakikolwiek plan.
- Wierzysz w to ?
- W coś przecież trzeba wierzyć. - wstałem i podszedłem do niego. Poklepałem przyjacielsko po plecach - Nie martw się już tym. Pomogę ci z tym wszystkim.
- Dziękuje. - powiedział i za chwile mnie przytulił.

*perspektywa Belli*

- Dziewczyny wstawajcie ! Dziewczyny ! - budzili nas Liam i Zayn. Przetarłam oczy i wymamrotałam tylko " Czego ? "
- Grzeczniej może ? Wstawajcie szybko. Za 40 minut będziemy jechać do szpitala.
- A co się stało ? - powiedziała Darcy
- Jak dojedziemy to się dowiecie. Macie tu ręczniki - podał nam po jednym Niall - i idźcie się umyć. Ale szybko.
- Dobrze. - powiedziałam i wstałam ospale z łóżka. - Gdzie jest łazienka ?
- 3 drzwi na prawo - powiedział blondyn. Doszłam do danych drzwi. Otworzyłam je i zaraz szybko zamknęłam. Po chwili z łazienki wyszedł Liam w samej bieliźnie. Popatrzył się na mnie, a ja byłam cała czerwona. - Uwierz, że niczego nie widziałam. Naprawdę.
- Wierzę - powiedział i za chwilę się uśmiechnął, a ja czym prędzej weszłam do łazienki. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Szybko się umyłam i za 25 minut byłam gotowa. Wyszłam z łazienki i poszłam po moja torebkę. Wzięłam z niej, puder, korektor oraz tusz i szybko zrobiłam swoje. Zeszłam na dół i zauważyłam, że chłopaki już się zbierają.
- Bierz jabłko, wodę i jedziemy.

 *37 minut później*

Dojechaliśmy pod szpital. Zayn zadzwonił do prawdopodobnie Harry'ego i za 2 minuty spotkaliśmy się w kawiarni.
- Eleanor leży w sali numer 22 na 3 piętrze. - powiedział Lou
- Jak to Eleanor tam leży ?!
- Chłopaki Ci chyba nie powiedzieli, że potrącił ją rano samochód. - powiedział Harry.
- Na to wychodzi. - powiedziałam i szybkim ruchem obróciłam się na piętach i skierowałam się do niej. Doszłam do windy i za chwilę byłam na 3 piętrze. Szybkim krokiem podbiegłam do jej sali i zapukałam. Chwilę potem byłam już obok jej łóżka..
- Eleanor !
- Co ty tu robisz ? Skąd wiedziałaś gdzie jestem ? - powiedziała wstając
- Przyjechałam z chłopakami, ale nie ważne.Nic Ci nie jest ?
- Muszę trochę poleżeć w szpitalu więc plan pozbycia się jej będziemy musiały na trochę przerwać.
- Poradzę sobie sama dopóki nie wyzdrowiejesz. Mam jeszcze kilku wspólników, którzy mi pomogą. Gdzie ona jest ?
- W 27. Skąd wiesz, że tu jest ?
- Yyy Louis mi powiedział. Jakieś zalecenia dostałaś ?
- Lekarz mówił, że nie powinnam się przemęczać
-  To ja ci pomogę, kotku. - powiedział Lou, a mnie przeszły ciarki. - Poprawić Ci poduszkę ?
-  Nie, dziękuję. Gdzie jest Harry i Darcy ?
- Poszli do Hope. - spojrzałam się na Belle i widziałam jak coraz bardziej zaciska dłonie w pięści.
- Jeśli chcesz to idź do nich, a ja zostanę z Bel - lekko się uśmiechnął i razem z Zayn'em, Liam'em oraz  Niall'em wyszli.
- Zamknij drzwi dla pewności, żeby nie usłyszeli. - Bella posłusznie zamknęła drzwi i za chwilę wróciła. - Co dalej ?
- O czym teraz mówisz ?
- O twoim zamiarze pozbycia się Hope. Przecież Ci przeszkadza.
- O to się nie bój. Jak przeżyje pobyt w szpitalu to i tak się wykończy psychicznie. A ja wreszcie zdobędę to, a raczej go. Zapomni o tej suce. Zniszczę ją. Dziś będzie miała kolejną 'miłą' niespodziankę ode mnie.
- Co ty znowu kombinujesz ?
- Dowie się kto tak naprawdę jej się śni po nocach i będzie się mnie słuchać.


Jakoś mi nie wyszedł :/
Przepraszam za wszelkie błędy.

poniedziałek, 11 listopada 2013

Rozdział 13

Odprowadźcie ją z powrotem na górę tylko tak, aby nikt was nie widział, - powiedziała ta dziewczyna do pomocników i nagle znów ciemność. Poczułam, że dostałam czymś w głowę i zemdlałam.

*następnego dnia - poranek*
*perspektywa Eleanor*

Obudziłam się i za chwilę rozciągnęłam. Wzięłam telefon do ręki i napisałam sms'a do Belli "Plan się powiódł." Wstałam i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam białą bluzkę z długim rękawem nad pępek i do tego ogrodniczki. Poszłam do łazienki i przemyłam twarz zimną wodą. Na twarz nałożyłam podkład, a następnie puder. Pomalowałam rzęsy tuszem i ubrałam się w wybrany wcześniej 'zestaw'. Związałam jeszcze włosy w kucyk i poszłam do kuchni. Do miski nałożyłam jogurt, a na  niego posypałam sobie trochę musli. Usiadłam w salonie obok mamy.
- Na którą masz do pracy, mamo ?
- Emm - zaczęła się dziwnie zachowywać, a po chwili spojrzała na zegarek na ścianie - muszę się lecieć szykować ! Dzięki Eleanor - pocałowała mnie w policzek i pobiegła do pokoju. Szczerze ? Śmierdzi mi tu ściemą. Mama nigdy taka nie była.

*piętnaście minut później*
Wyszła z pokoju i skierowała się w stronę drzwi. Zatrzasnęła je, a ja wtedy miałam pewność, że mogę iść do jej pokoju. Weszłam do niego i zaczęłam przeszukiwać każde miejsce. Szafę, szafkę, stolik, komodę itd. Przeszukując ostatnią szafeczkę straciłam nadzieję, że coś znajdę. Usiadłam na rancie łóżka i nagle poczułam coś twardego. Podniosłam pościel - nic. Za chwilę chwyciłam za materac i podniosłam go, a na deskach leżał jakiś album i teczka. Chwyciłam je i ułożyłam pościel jak wcześniej. Nie chcąc się narazić na nie miłe spotkanie wzięłam znalezione rzeczy i poszłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz i usiadłam na podłodze. Otworzyłam teczkę,a w niej masa papierów. Akt urodzenia, wycinki z gazet i jakieś listy. Wzięłam pierwszy z góry i zaczęłam czytać.

" Droga Emily

Ciężko mi jest pisać do ciebie ten listy, bo już ciebie tutaj zapewne nie ma. Jak żyjesz to mnie nawet nie chcesz znać. Jestem Anne, twoja prawdziwa matka. Byłaś i jesteś moim pierwszym słonkiem na niebie. Chciałabym Ci napisać jak bardzo mi Ciebie tutaj brakuje. 19 lat temu opieka społeczna zabrała mi Ciebie. Uwierz mi, że próbowałam wszystkiego żebyś znów była moja, ale oni mocno zaprzeczali. Nie było już żadnej szansy, aby ciebie odzyskać. Pewnie nawet tego nie pamiętasz, więc chciałabym ci tutaj napisać co tak naprawkę się działo w naszej rodzinie i może mi to wybaczysz. A więc 5 lat przed twoim urodzeniem poznałam Arthura, twojego ojca. Zakochaliśmy się w sobie i rok później znaleźliśmy się na ślubnym kobiercu. Starzeliśmy się coraz bardziej i postanowiliśmy, że chcielibyśmy mieć dziecko. Staraliśmy się dłuższy czas i udało się. Przyszłaś na świat 15 czerwca 1993 roku. Od razu Cię pokochałam. Lecz niestety tylko ja. Arthurowi nie pasowało to, że nie jesteś chłopcem. W szpitalu gdy pierwszy raz cie zobaczył rozczarował się. Już od tamtego momentu nasze relacje zaczęły się psuć. Kiedy wyszłam razem z Tobą ze szpitala zaczęły się męczarnie. Arthur zaczął mnie bić. Wytrzymałam z tym rok. Jak na mnie to i tak bardzo długo. Wreszcie odeszłam od niego, ale nie miałam za dużo pieniędzy i nasze małe mieszkanko nie było dosyć bezpieczne dla takiego małego dziecka jakim wtedy byłaś Ty. Arthur nasłał na mnie ludzi, a oni mi Ciebie zabrali Prawie popełniłam samobójstwo, lecz James mnie z tego uratował. Teraz jest moim drugim mężem. Jest lekarzem. W skrócie byłam w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiedniej porze. Byłaś i jesteś moim jedynym dzieckiem. Przeżyłam ten wypadek z małym skutkiem. Nie mogę mieć więcej dzieci. Postanowiliśmy z James'em, że weźmiemy pod skrzydła jakieś dziecko z sierocińca. I tak teraz mieszka z nami Eleanor. Ma 18 lat. Chciałabym się z toba spotkać, ale to jest nierealne. Przepraszam Cię za wszystkie złe chwile spędzone w tym okropnym miejscu. Przepraszam, że dałam Cie im zabrać.

Wybacz mi. Proszę Cię tylko o to.

                                                           twoja prawdziwa mama - Anne xx  "

List wypadł mi z ręki, a z oczu leciały łzy. Jak oni mogli mi to zrobić ! W mgnieniu oka wstałam, złapałam za telefon i wybiegłam z pokoju. Szybkim ruchem założyłam trampki oraz bluzę i zniknęłam z domu. Zaczęłam biec w stronę domu Belli, ale przypomniałam sobie o wczorajszej imprezie i jej planie. Stanęłam przed pasami i ledwo co widząc, wybrał numer Louis'a.
- Halo ? - usłyszałam jego zaspany głos.
- Możemy się spotkać ? - powiedziałam ledwo co przez płacz
- Oczywiście. Gdzie ? - słychać było w jego głosie poddenerwowanie.
- Może tam gdzie..

*perspektywa Louis'a*

Z miłego snu wybudził mnie dzwoniący telefon. Szybko odebrałem by nie obudzić Harry'ego śpiącego na podłodze.
(...) - Może tam gdzie - powiedziała tylko Eleanor i usłyszałem pisk opon, trzask telefonu i czyjeś krzyki.
- Eleanor ! Eleanor ! - krzyczałem tak głośno by ktoś po drugiej stronie mnie usłyszał, lecz na nic. - Eleanor ! - spróbowałem jeszcze raz z nadzieją, że ktoś jednak się odezwie, ale znów nic.  Rozłączyłem się i podniosłem nagle wzrok na Harry'ego.
- Co jest Louis ? Czemu krzyczałeś tak głośno ?
- Właśnie - powiedział Niall i Liam wchodzący do pokoju.
- Eleanor miała przed chwilą wypadek - wyszeptałem
- Co ? - powiedział blondyn
- Eleanor miała przed chwilą wypadek samochodowy ! - i właśnie w tej chwili dotarło do mnie co tak naprawdę się stało. Jak oparzony wstałem i założyłem na siebie dresy, bluzę i buty. Zabrałem szybko kluczyki z komody i wybiegłem z pokoju waląc tym samym Liam'a w ramię. Działo się to tak szybko, że chłopaki nie zdążyli nic powiedzieć, a mnie już nie było w pokoju. Zbiegając ze schodów usłyszałem jak Harry mnie woła.
- Louis ! Jadę z tobą ! -  Zbiegł za mną loczek ubrany podobnie do mnie.
- Wsiadaj szybko do auta i jedziemy. - powiedziałem, szybko zatrzaskując drzwi willi. Usiadłem przed kierownicą, odpaliłem samochód i ruszyłem w kierunku domu Eleanor. Jechaliśmy w kompletnej ciszy.
- Louis ! - zawołał mnie Harry pokazując po drugiej stronie karetkę. - Ona napewno tam jest. Przekręciłem kluczyk i wybiegłem z samochodu. Przebiegłem bezpiecznie na druga stronę i dotarłem do karetki z ranną.
- Eleanor !
- Proszę pana, niech pan się uspokoi
- A gdyby pańska dziewczyna miała wypadek samochodowy pan by był spokojny ?! Co z nią jest ? - zaglądałem nerwowo do karetki
- Dziewczynie nic strasznego nie jest. Ma złamaną rękę
- Czy mogę jechać z wami ?
- Niestety nie, ale niech pan jedzie do najbliższego szpitala.
- Dziękuję. - powiedziałem nerwowo i z powrotem pobiegłem do samochodu.
- Siadaj obok Lou. Nie możesz w takim stanie prowadzić auta - nic nie mówiąc usiadłem na miejscu pasażera i ruszyliśmy.
- Najbliższy szpital. - kolejne 20 minut nie odzywania się. Dojechaliśmy na miejsce i od razu wbiegliśmy do recepcji
- Czy Eleanor Calder już przyjechała ?
- Tak, ale jest na prześwietleniu.
- Gdzie potem ją zawiozą ?
- Jeszcze nie wiadomo. Usiądźcie, a potem Cię zawołam. - Nic się nie odzywając usiadłem razem z Harry'm na krzesłach i czekaliśmy. Loczek pokazał mi sms'a od Niall'a " Jak będziecie już coś wiedzieć to zadzwońcie. "

*12 minut później*
- Już dłużej nie wytrzymam ! - krzyknąłem i podszedłem do recepcjonistki -  Ile może trwać prześwietlenie ?!
- Lekarz przed chwilą podał mi numer sali w której leży pańska..
- Dziewczyna. Która to sala ? - mówiłem nadal zdenerwowany
- Nr 22. Trzecie piętro. - kiwnąłem głową na znak podziękowania i podbiegłem do Hazzy.
- Ja pobiegnę do Eleanor, a z tobą nie wiem co będzie. Jeśli ci się uda to 3 piętro, sala numer 22. - Od razu pobiegłem w skazane miejsce i zatrzymałem się przed zamkniętymi drzwiami. Zapukałem delikatnie i wszedłem do sali. Były w niej 3 łóżka. Na jednym leżał jakiś chłopak, drugie puste, a na trzecim przy oknie leżała ona. Podszedłem do niej i usiadłem obok. Złapałem ją za rękę i ucałowałem.
- Eleanor - wyszeptałem
- Przepraszam Cię Louis. - usłyszałem tak samo cichy głos El.
- Nic nie mów. Będzie dobrze, tylko nic nie mów. Odpoczywaj. Będę tutaj jak najdłużej tylko mogę.
- Przepraszam Cię za wczoraj.
- Nic nie mów. Odpoczywaj - wyszeptałem i znów pocałowałem ją w dłoń. Do sali wszedł lekarz i gdy mnie zauważyłam kiwnął głową na znak bym do niego podszedł. Przeprosiłem El i skierowałem się do mężczyzny. Wyszliśmy na korytarz.
- Pani Calder ma złamaną lewą rękę i lekkie wstrząśnienie mózgu.
- Jakie będą oznaki tego w przyszłości ?
- Częste bóle głowy i może nie raz zemdleć. - powiedział lekarz, a po chwili dołączył do nas Harry. Skończyłem rozmowę z doktorek i tym razem z brunetem wszedłem do sali. Znów usiadłem obok Eleanor, znów złapałem za jej rękę i znów ją ucałowałem. Dziewczyna się przesunęła, a ja się obok niej położyłem. Jedną ręką trzymałem jej dłoń, a drugą głaskałem po głowie. El lekko ziewała, a po chwili juz spała.
- Idę po wodę. Chcesz coś ? - powiedział Hazza. Kiwnąłem głową na nie i wyszedł.

*perspektywa Harry'ego*

Na korytarzu widziałem automat i tam się właśnie skierowałem. Kupiłem dwie butelki wody i wracając zacząłem rozglądać się po szpitalu. W jednej z sal zaczął piszczeć alarm. Po chwili przybiegł lekarz, a drzwi do sali otworzyły się i zauważyłem w niej jakąś dziewczynę. Miała odruchy padaczki. Przyglądałem się temu wszystkiemu aż zauważyłem wyraźne zarysy twarzy. To była Hope !




Dziękuję, że to czytasz

sobota, 2 listopada 2013

Rozdział 12

Nagle zaczęłyśmy się całować coraz bardziej namiętniej z Darcy. Poczułam na ciele, usta i język przyjaciółki, które schodziły coraz niżej. Przygryzłam dolna wargę i odchyliłam głowę do tyłu. Było mi przyjemnie. Darcy wcale nie miła zamiaru tego kończyć. Mając zamknięte oczy słyszałam tylko głośne oddechy ludzi, cichą muzykę i jakieś rozmowy. Oczy wszystkich były skierowane tylko na nas. Dziewczyna zaczęła zdejmować ze mnie bluzkę. Wszyscy nagle ujrzeli mój stanik w okazałości. Znów poczułam język przyjaciółki na swoim ciele. Bawiła się nim na moim podbrzuszu. Czułam, że kierowała się w górę. Jej ręce powędrowały na plecy i zbliżały się coraz bardziej do rozpięcia. Wyprostowałam się i otworzyłam oczy by znów ją ujrzeć. Kolejny lesbijski pocałunek na oczach wszystkich. Jej sprawne palce prawie rozpięły mój stanik, ale nam przerwałano. Poczułam jak ktoś odciąga mnie od Darcy i bierze na ramię, uciekając ze sceny jak najdalej. To wszystko działo się dosyć szybko, ale widziałam, że to samo miała Darcy. Osoba trzymająca mnie wybiegła na dwór. Było o wiele zimniej niż przed wejściem do lokalu. Wyprostowałam się i prze de mną ujrzałam Louis'a. Zgarnęłam włosy z twarzy i nic nie mówiąc, wpatrywałam się w jego niebieskie oczy. Może to wina tego, że się upiłam, a może czego innego ale złapałam go za barki, wspięłam się na palce i pocałowałam go prosto w usta. Nagle w drzwiach klubu wznaleźli się wszyscy. Stanęli wryci, przyglądając się jak całuję Louis'a. Eleanor bardzo dobrze grała tą całą "tragiczna scenę". Louis odepchnął mnie i pobiegł za rozpaczającą Eleanor. Ja lekko się kołysząc podeszłam do Liam'a. Złapałam za jego marynarkę i zaczęłam lekko całować jego szyję. On złapał mnie za nadgarstki i odsunął od siebie. Poprosił Niall'a aby dał mi bluzkę. Blondas podał mi ją, przyglądjąc się moim piersiom. Wzięłam od niego koszulkę i oblizałam kusząco językiem górną wargę. Założyłam ją i od razu Liam złapał mnie mocno za nadgarstek i wepchnął wręcz do auta. Gdy już tam zostałam wepchnięta to widziałam Harry'ego siedzącego obok śpiącej jak dziecko Darcy. Srogo się na mnie patrzył, ale olałam to i oparłam głowę o szybę. Tak samo jak siostra zielonookiego chłopaka zasnęłam od razu.

*perspektywa Louis'a*
- Eleanor stój ! - krzyczałem do niej najgłośniej jak tylko mogłem. Dogoniłem ją i zatrzymałem. Złapałem delikatnie dłońmi jej twarz i i kciukami wytarłem pojedyncze łzy. Chciałem nawiązać kontakt wzrokowy, ale ona próbowała się jedynie wyrwać.
- Eleanor uspokój się. Daj mi to wszystko wytłumaczyć.
- Louis coś ty do kurwy nędzy narobił ! Jak mogłeś ją pocałować !
- Daj mi to wszystko wyjaśnić. Pójdziesz ze mna gdzieś gdzie mogę ci to wszystko wytłumaczyć ?
- Prowadź. - powiedziała. Przez cały ten czas gdy szliśmy nie odezwała się ani razu, z reszta tak samo i ja.  Po krótkim spacerku doszliśmy do mostku nad jeziorkiem. To moje jedno z ulubionych miejsc. Zdjąłem marynarkę i położyłem ją na drewnie, a następne razem z El usiedliśmy na niej.
- Chciałbym Cię za to jak najmocniej przeprosić - dziewczyna odwróciła głowę. - Spójrz się na mnie. Proszę. - jednak ona nie chciała. Złapałem jej dłoń i przyłożyłem do lewej piersi by poczuła bicie mojego serca.
- Spójrz się na mnie i mnie wysłuchaj. Jeśli nie będziesz chciała mi tego wybaczyć to to zrozumiem. Harry gdy je zobaczył tam na środku parkietu, poprosił mnie abym mu pomógł. Widziałaś z resztą sama co tam wyprawiały. Zabrałem Belle z parkietu i wybiegłem z nią od razu na tyły. Nagle się do mnie przykleiła. Zrozum, że to nie ja ją pocałowałem tylko ona mnie.
- Czemu miała bym ci wierzyć zdrajco ?! - wyrwała swoją dłoń i skuliła się. Obiąłem ją jedną rękę, ale ta stanowczo temu zaprzeczyła.
- Upiła się. Zrozum. Stawiam, że po tym jak za tobą pobiegłem to zaczęła dobierać się do któregoś. Przepraszam Cię. - Eleanor wstała i po prostu odeszła. Nie miałem zamiaru za nią iść. Niech sobie to wszystko przemyśli be ze mnie. Zrezygnowano zrobiłem to samo. Wolnym krokiem doszedłem do domu. Wszedłem do środka i w salonie zauważyłem Harry'ego siedzącego z moją mamą.
- Nie rozbieraj się Lou. Idziesz ze mną. Już wszystko ustaliłem. - powiedział brunet podchodząc do mnie. Odwrócił się na chwilę do mojej mamy by jej podziękować i wyszliśmy z domu.
- Gdzie jest cała reszta ? - zapytałem
- Liam postanowił, że wszyscy dziś spędzimy noc w naszej willi. Co tam w waszym związku ?
- Poszliśmy nad mostek i wytłumaczyłem jej wszystko, a ta nic nie mówiąc poszła sobie. A ja przyszedłem do siebie.

*mniej więcej w tym samym czasie - Liam*
- Trzeba jak najszybciej dowieźć dziewczyny do domu. Harry, ty pójdziesz do Louis'a i przyprowadzisz go do willi. Dziejszą noc spędzimy razem. Musimy wyjaśnić to małe nieporozumienie.
- Dobr..- nie zdołał dokończyć Harry
- Bella nie może wrócić do siebie. Rodzice wiedzą, że dzisiaj będzie u mnie nocować - powiedziała cicho Darcy.
- Niall, najpierw jedz pod dom Louis'a, a potem prosto do naszej willi. - powiedziałem do kierowcy
- Ok. - tylko odpowiedział i szybko dojechaliśmy. Harry wyszedł z auta i skierował się do drzwi. Po 20 minutach byliśmy już przed willą.
- Niech jeden z was pójdzie otworzyć drzwi,a drugi niech pomoże zabrać mi dziewczyny do domu. - Wziąłem na ręce Belle, a Zayn Darcy i skierowaliśmy się do domu. Poszliśmy do pokoju gościnnego i położyliśmy tam Darcy i Belle. Przyniosłem jeszcze wiaderka dla każdej i skierowałem się do kuchni, gdzie byli Zayn i Niall.
- Gdy przyjdą chłopaki musimy porozmawiać. - reszta kiwnęła głową na zgodę i po chwili w kuchni zawitali Lou i Harry.
- Co z tym robimy ? - zaczął Niall
- Może lepiej tego nie mówmy dziewczynom. - stwierdził Zayn
- Jesteś tego pewny ? Sam widziałeś do czego to doszło !
- Ciszej Harry. Rozumiem, że Darcy to twoja siostra, ale co jej za to zrobisz ?
- Ja już coś wymyślę. I tak się kiedyś tego dowie.
- Hazz ma rację, Liam. Na pewno niejedna osoba to nagrała i może to wstawić na YT. Nie będą miały spokoju od hejterów, paparazzi i rówieśników.
- Same do tego doprowadziły ! I tak muszą za to oberwać. - brunet wstał - Niech się dowiedzą od reporterów. To będzie ich nauczka. A każdy z was mi przyżec, że się żadnej nie wygada !
- Dobrze, Harry. A teraz idźcie spać chłopaki.
- Zachowujcie się naturalnie jutro. - powiedział na odchodne Harry. Pożegnaliśmy się i poszliśmy do siebie. Ja jeszcze zajrzałem do dziewczyn sprawdzić czy wszystko z nimi ok. Przez przypadek zauważyłem coś nadzwyczajnego. Bella siedziała na łóżku i działo się z nią coś dziwnego. Tak jakby czarowała. Światło księżyca wpadające do pokoju ułatwiło mi ujrzenie tego wszystkiego. Dziewczyna miała białe oczy jakby była ślepa. Jej dłonie krążące wokół własnej osi spowodowały jakiś czerwony promień. Z każdym kolejnym jej ruchem powiększało się, aż było wielkości piłki do koszykówki. Wzięła dłonie przed twarz jakby coś sprawdzała w tym czymś. Wstała z łóżka i podrzuciła promień w górę, a on zatrzymał się na poziomie jej ramion i zaczęło się kręcić. W pewnej chwili Bella przybliżyła do tego twarz,a to ją wciągnęło ! Szybko otworzyłem drzwi najbardziej jak tylko mogłem i wbiegłem do pokoju. Ona i ta czerwona kula znikneła ! DA FUCK ! Co tu się dzieje ! Liam spokojnie. To wina twojej wyobraźni. Sporo wypiłeś dzisiejszego wieczora. - próbowałem sam sobie to wszystko wytłumaczyć, ale słabo mi to wychodziło. Wybiegłem z pokoju jak najszybciej i pobiegłem do siebie. Wziąłem ręcznik i poszedłem wziąć orzeźwiający prysznic.

*perspektywa Hope*
Gdzie ja jestem ? W ustach miałam jakiś materiał, a na oczach opaskę.
- Ratunku ! - próbowałam krzyczeć jak najgłośniej tylko mogłam. Nagle poczułam, że ktoś mnie uderza w polik dosyć mocno.
- Zamknij się szmato ! - osoba zdjęła mi materiał z ust i oczu.
- Gdzie ja jestem ?  - mówiłam mrużąc oczy przez światło
- Nie twoja sprawa. Poprosiłam moich pomocników - z ciemności pokazały się dwie osoby ubrane na czarno z zakrytymi twarzami. Po sylwetce można poznać, że to chłopak i dziewczyna. - by ciebie tutaj przynieśli. Chciałabym ci coś powiedzieć.
- Gdzie jesteś ? - zaczęłam się rozglądać na tyle ile mogłam. Moje nogi i dłonie były mocno przywiązane do krzesła na którym siedziałam. Nagle na moich barkach poczułam czyjeś dłonie.
-  Skoro już wiesz, to teraz się zamknij i daj mi mówić. Nie zbliżaj się do rodziny Stylesów. Nie pytaj się czemu, bo mocno tego pożałujesz - pomocnicy z tylnich kieszeni wyjęli pistolety. - Rozumiesz ? - przycisnęłam mocno wargi i pokiwałam głową na tak. - To się cieszę. Będziemy Cię pilnować więc nawet nie próbuj jakichkolwiek sztuczek, bo jak już mówiłam, mocno tego pożałujesz. Odprowadźcie ją z powrotem na górę tylko tak aby nikt was nie widział. - powiedziała ta dziewczyna do pomocników i nagle znów ciemność. Poczułam, że dostałam czymś w głowę i zemdlałam.


Mam nadzieję, że rozdział się podoba :)
Przeorasza za jakiekolwiek błędy.

niedziela, 27 października 2013

Rozdział 11

*perspektywa Harry'ego*
- Z kim tak namiętnie sms'ujesz ?
- A już nie ważne. - odłożyłem telefon i zacząłem rozmawiać jak za dawnych czasów z siostrzyczką. Wypiliśmy kawę i powoli się zbieraliśmy do domu. Wychodząc ze Starbuck'a zauważyłem Hope przy kasie. Znaczy tak mi się zdaje, ale pewnie coś mi się tylko przewidziało i tyle. Wyszliśmy ze sklepu i musieliśmy uciekać z galerii przez paparazzi.

*perspektywa Hope*
 Darcy jest tu z nim. Darcy jest tu z nim. - w kółko w głowie jedna myśl, która przeszkadza w pracowaniu. Od razu gdy Darcy odeszła zajrzałam w karteczkę. " Co powiesz na wspólne wyjście do jakiegoś klubu ? " Myśląc na zmianę o Harry'm i wyjściem do klubu dobrnęłam do końca zmiany i mogłam już wyjść z roboty. "Uciekłam" z budynku i szłam przed siebie nie zważając na nic. Odkręciłam głowę w lewo i..

*perspektywa Belli - około godziny 13*
 Wiem, że sama ją przy prowadziłam do Darcy, ale teraz tego żałuję. Musze się jej pozbyć. Chciałam żeby Darcy była szczęśliwa, ale nie moim kosztem. Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk sms'a. Sprawdzam, a tu wiadomość od Darcy " Hejka Cupcake ! Co ty na to abyśmy dziś poszły na małą Imprezę ? Musimy się wreszcie rozerwać :) ". Bez dwóch zdań się zgodziłam. Spojrzałam się przez okno i po kilku chwilach siedziałam już w samochodzie gotowa na samotne zakupy. Kierunek - galeria. Dosyć szybko dojechałam na miejsce i od razu skierowałam się do mojego ulubionego sklepu. Przejrzałam kilka ubrań i poszłam do przymierzalni. Pierwsze ubrania, które wzięłam i już idealnie razem wyglądają. Z wybranym 'zestawem' skierowałam się do kasy i zapłaciłam. Wychodząc ze sklepu zostałam potrącona przez jakąś szczupłą brunetkę, a potem poczułam na sobie najprawdopodobniej jej wzrok. Nie przejmowałam się tym i poszłam prosto do samochodu. Wyjechałam z parkingu i ruszyłam w kierunku domu. Odwróciłam na chwilę wzrok patrząc na nowego sms'a i za chwilę zwróciłam głowę z powrotem na drogę, ale było już za późno. Zatrzymałam się i wybiegłam z auta. Potrąciłam jakąś osobę ! Podbiegłam do niej i okazało się że to Hope ! Przetraszyłam się i wróciłam jeszcze szybciej do samochodu. Wykręciłam i z piskiem opon wyjechałam spod galerii. Jadąc niebezpiecznie marzyłam tylko o tym by wrócić do domu i o tym by to tak naprawdę się nie stało. To niemożliwe, ze potrąciłam Hope. To był przypadek. Dojechałam do domu, wzięłam ubrania i wbiegłam do środka. Trzasnęłam drzwiami i pobiegłam do swojego pokoju. Nie wierze, że to się stało. Chodziłam cała zestresowana po pokoju i myślałam tylko o Hope. Czy przypadkiem czegoś poważnego jej nie zrobiłam ? Spojrzałam na telefon na którym widniał sms ( ten przez którego odwróciłam wzrok ). Drżącymi rękami wzięłam telefon w obie ręce i starałam się odczytać chociaż nadawcę przez lecące z oczu łzy. "Sms od: Darcy xoxo" a w niej " Bądź gotowa na 19 :) Już nie mogę się doczekać tego wieczora ! " to chyba ze stresu, ale odpisałam jej " Ja także. Tylko przyjedź na czas ". Rzuciłam telefon na łóżko i szybkim krokiem podąrzyłam do łazienki. Włączyłam wodę, która lała się do wanny, a sama rozebrałam się do bielizny i zaczęłam przeszukiwać kosmetyczkę. Wyciągnęłam z niej żyletkę i położyłam na widocznym miejscu. Z pokoju wzięłam ręcznik oraz nową bieliznę i poszłam wziąć odprężającą kąpiel. Rozebrałam się do naga, wzięłam żyletkę w rękę i usiadłam w wannie. Bawiłam się żyletką w ręku myśląc czy to na pewno zrobić, ale po chwili przypomniała mi się zakrwawiona Hope i jednym szybkim ruchem zrobiłam cięcie na udzie. Kolejne i kolejne. Na jednej i na drugiej nodze miałam już niezłe cięcia. Puściłam żyletkę na ziemię i zaczęłam się kłaść. 10 sekund, 20 sekund, 30 sekund i szybkie wstanie. Chwila oddechu i zaczęłam się myć. Wyszłam z wanny, owinęłam się ręcznikiem i szybkim ruchem otworzyłam zatyczkę. Woda z kroplami krwi zniknęła z wanny. Wytarłam się i ubrałam w bieliznę, a na głowę założyłam turban. Krew z ran przestała lecieć i było widać tylko kilka czerwonych ran. Wyszłam z łazienki i podeszłam do łóżka. Rozpakowałam zakupy i je położyłam. Podeszłam do drzwi od pokoju i dla pewności, że nikt mi nie wejdzie, zamknęłam je na kluczyk. Poszłam się umalować i zrobić koka z warkoczem. Przy szykowana usiadłam na chwilę na łóżku. Spojrzałam na telefon, a na nim godzina 18:45. Szybko założyłam strój i wbiegłam do kuchni. Wzięłam jabłko i nie zdarzyłam nawet ugryźć, a w salonie rozległ się odgłos dzwonka. Zostawiłam jedzenie i podbiegłam do drzwi. Na werandzie stała Darcy. Przywitałam się z nią i przeprosiłam na chwilę. Pobiegłam do pokoju i wzięłam torebkę z zawartością oraz karteczkę i długopis. Zeszłam do salonu i zostawiłam kartkę na stoliku, na której napisałam " Darcy zaprosiła mnie do siebie na noc. Wrócę jutro na kolację. Nie martwcie się o mnie.  Bella x " Wyszłyśmy i zamknęłam dom.
Chwilę potem siedziałyśmy już w aucie.
- To gdzie jedziemy ?
- Na razie po Hope. - momentalnie zaczęłam mieć zimne poty i zatkało mnie. Ona nie może się o tym dowiedzieć ! - Idziesz ze mną czy zostaniesz w aucie ?
- Idę - zatrzasnęłam drzwi auta i podeszłam do Darcy na werandę przed domem Hope. *Puk, puk* i nic.
- W domu jest ciemno. Może nikogo nie ma ? - dałam jej taki pomysł
- Zadzwonię do niej. - powiedziała, a ja błagałam w myślach, aby Hope nie odebrała. - Nie odbiera.
- Może pojechała do dziadków, a zapomniała ładowarki ?
- Możliwe. Jest straszną ciamajdą - zaczęła się śmiać. Ona może nie, ale ja za to ogromną. pomyślałam.
- To idziemy się zabawić ?
- Tak. Będzie jeszcze nie jedna okazja, aby pójść z nia na imprezę. - wsiadłyśmy do auta i pojechałyśmy do jednego z lepszych klubów w Londynie. Sprawdzili nam dowody i byłyśmy już w środku. Złapałam Darcy za nadgarstek i pociągnęłam do pustego stolika. Zajęłyśmy miejsca i za chwilę podeszła do nas kobieta. Zamówiłyśmy po drinku i po chwili je dostałyśmy. Rozejrzałam się dookoła czy może nie nam tu kogoś. Hmm raczej nie. Postawiłam szklankę na stoliku.
- Idziesz potańczyć ? - próbowałam przedrzeć się przez muzykę. Ona tylko szybko dopiła drinka i poszła ze mną na parkiet. Weszłyśmy na środek i dałyśmy się ponieść muzyce. Przez przypadek wpadłam na jakąś osobę. Odwróciłam się by ją przeprosić. Przez te migające światła za dobrze nie widać, ale dostrzegłam szczupłą sylwetkę i długie brązowe włosy. Dopiero po chwili zrozumiałam na kogo wpadłam. Na dziewczynę Louis'a ! Mam dzisiaj chujowe szczęście. El spojrzała się na mnie i możliwe, że też mnie poznała, ale nie sądzę by jej się to udało. Czemu ? Bo zwiałam bojąc się tego co dalej się potoczy. Tak samo jak było z dzisiejszym wypadkiem Dotarłam do naszego stolika, usiadłam i wypiłam duszkiem resztę drinka. Zamówiłam jeszcze po jednym dla każdej i 6 kieliszków wódki. Po dziesięciu minutach przyszedł mężczyzna z zamówieniem, jak i Darcy. " Siadaj ! Najebiemy się i wracamy na parkiet ! " - wydarłam się jak najgłośniej tylko mogłam. Darcy kiwnęła głowa na znak zgody i dosiadła się do mnie. Jeden kieliszek, drugi kieliszek i chwilka na złapanie oddechu. Spojrzałam się w lewo i zauważyłam chłopaka, który się zbliżał w nasza stronę. Ostatni kieliszek i pociągnęłam przyjaciółkę za rękę na parkiet. Gdy biegłyśmy na parkiet zdąrzyłam jedynie dostrzec twarz Zayn'a. Mam do wyboru dwa wyjścia. Albo razem z Darcy pić dużo i spierdalać od wszystkich jak najdalej albo dać się "złapać" i zepsuć sobie cały wieczór. Absolutnie wybieram opcję numer pierwszą ! Wyginałyśmy nasze ciała na parkiecie jak nigdy dotąd. Byłyśmy już wstawione, a na parkiecie stworzyło się kółeczko. Skakałyśmy w ryt muzyki i patrzyłyśmy na tańczącą w tej chwili osobę. Nagle ktoś wypchnął Darcy i mnie na środek, robiąc tym samym zmianę. Nie przejmując się tymi wszystkimi osobami zaczęłyśmy tańczyć. Tańczyłyśmy coraz bardziej erotycznie. Zbliżyłyśmy się do siebie i zaczęłyśmy się całować z języczkiem. Rozległo się wielkie " Uuuu " a my na chwilę przerwałyśmy i popatrzyłyśmy się z uśmiechem na ustach wokoło. Nagle zaczęłyśmy się całować coraz bardziej namiętnie z Darcy. Poczułam na ciele, usta i język przyjaciółki, które schodziły coraz niżej. Przygryzłam dolna wargę i odchyliłam głowę do tyłu.



Przepraszam za wszelkie błędy ortograficzne i interpunkcję.

wtorek, 17 września 2013

Rozdział 10 cz. 2

- Oj daj spokój stary. - powiedziałem śmiejąc się. Rozmawialiśmy jeszcze o powrocie do reszty chłopaków i zrobiło się trochę późno. Loui mnie podwiózł do domu w którym od razu zauważyłem Darcy i Jane oglądające jakiś film. Przysiadłem się z wielką chęcią do nich i po jakimś czasie zasnąłem. 

*około 1 w nocy*
*nadal perspektywa Harry'ego*

Poczułem jak ktoś mną trzęsie. Otworzyłem lekko oczy i widziałem stojąca na de mną Belle.  Zdziwiony, a raczej przestraszony, usiadłem i bałem się odezwać. Gdy się rozejrzałem  zauważyłem, że  jestem w salonie.  Jane i Darcy nie było tylko ja i Bella. Przyglądałem się jej z niedowierzaniem. Ta nic nie mówiąc wzięła mnie za rękę i pociągnęła abym wstał.  Posłuchałem się i zrobiłem to. Puściła moją dłoń i zaczęła iść  w kierunku drzwi. Stanęła i odwróciła się w moją stronę wyciągając ponownie dłoń. Złapałem ją za nią i szedłem tam gdzie mnie kierowała. Wyszliśmy z domu. Idąc i trzymając się za ręce myślałam tylko o jednym - GDZIE MY IDZIEMY ?! chciałem coś powiedzieć ale nie mogłem. Nie to ze nie chciałem, lecz dosłownie jakbym nie miał ust ! To się staje coraz dziwniejsze. Zeszła ze mną z chodnika na pusta ulicę i stanęła. Wzięła mnie za drugą rękę i stanęła na przeciw mnie. Na chwilę puściła moją dłoń i spojrzała w niebo. Po chwili podniosła rękę i pstryknęła. Zaczęły lecieć krople deszczu. Na nowo złapała rękę i szepnęła tylko " Całuj ".  Jak kazała tak zrobiłem. Nasze usta złączyły się. Nie chciałem tego robić ! Byłem do tego zmuszony, ale jak ? kto ? To jest jakieś chore.  Odchyliła głowę do tyłu, a ja nie panujący nad sobą zacząłem całować ją po szyi. Byłem kukiełką w jej rękach. Nie wiedziałem jak to przerwać. Ta odepchnęła mnie od siebie i zaczęła mówić
- Nie powiesz niczego ? 
- Co tu się dzieje ? - właśnie. Co tu się dzieje ? Nagle odzyskałem głos ? 
- Ale o co ci chodzi Hazz ?
- Pytam się co tu się dzieje. Z tego co pamiętam to zasnąłem na kanapie, ale były tam jeszcze ze mną Jane i Darcy. A tak a propo. Jakim cudem weszłaś do nas do domu ? 
- Nie twoja sprawa. Powiedz mi jedno
- To znaczy ?
- Podoba ci się ona ?
- Że kto znowu ?
- Hope, idioto !
- Nie zna... A więc tak ona się nazywa.
- Pytałam się o coś. Prawda ? - podchodziła do mnie a z nieba zaczynało coraz mocniej padać. 
- Prawie cię nie znam. Nie będę ci nic mówił, a na pewno nie to kto mi się podoba.
- A więc tak chcesz grać ? - w jej głowie czuć było złość, którą można było zauważyć gdy spojrzało się w niebo. Swoimi emocjami zmieniała pogodę. Jakim kurwa cudem ?!  - Ale ostrzegam. Sam tego chciałeś. Będziesz cierpiał na wszelkie, ale to wszelkie sposoby. 
- O czym ty mówisz ? - nic nie mówiąc z kieszeni wyjęła proszek i dmuchnęła w moją stronę. Zacząłem trzeć oczy i gdy się rozejrzałem byłem w domu. To wszystko było snem ? To możliwe ? Potrzebuje odpoczynku. Spojrzałem na zegarek i była 1:48. Wstałem z sofy, pocałowałem w czoło Darcy a następnie Jane i skierowałem się w stronę swojego pokoju. Rozebrałem się do naga i poszedłem wziąć prysznic, by uspokoić myśli od tego chyba snu. Wszedłem pod prysznic i włączyłem wodę. Uwielbiam brać gorące prysznice i w ten sposób się rozluźniać. Stałem tak z 10 min gdy nie usłyszałem pukania do drzwi łazienki. 
- Tak ?
- Pośpiesz się. Musze jutro wcześnie wstać. 
- Raczej dziś. Zaraz wychodzę.
Aby nie przedłużać czekania siostry wyłączyłem wodę i owinąłem się ręcznikiem na biodrach. Otworzyłem drzwi i para gorącego powietrza wyleciała na korytarz. 
- Droga wolna - powiedziałem do Darcy czekającej już z ręcznikiem i piżamą w ręku. Ta się uśmiechnęła i weszła do łazienki, a ja prosto do swojego pokoju. Wytarłem się i wszedłem pod kołdrę. Byłem bardzo śpiący i z łatwością przyszedł mi sen. 

*8 nad ranem*  
*perspektywa Darcy* 

'Dzwoni budzik' sięgając ręką by wyłączyć to diabelstwo spadłam z łóżka. - Nie ma to jak sposoby na rozbudzenie się - powiedziałam do siebie i pokracznie wstałam z podłogi. Otrzepałam się i rozciągnęłam. Wzięłam w rękę naszykowane wczoraj ubrania i poszłam do łazienki. Przebrałam się i zajęłam się makijarzem. Puder, kreski i została jeszcze tylko fryzura. Rozczesałam włosy i zrobiłam kucyka. - Jak zawsze nie wyszedł - powiedział do odbicia w lustrze i zrobiłam go jeszcze raz - Jest lepszy od poprzedniego więc mogę iść. - Piżama w rękę i kierunek pokój. Rzuciłam ubranie na łóżko i wzięłam w torbę z podłogi. Zeszłam do kuchni i wzięłam jakiś serek z lodówki i skierowałam się ku drzwi. Na zegarku 8:45 a ja już za drzwiami domu. Popędziłam od razu do schroniska dla zwierząt. 

*w tym samym czasie*
*Perspektywa Hope*

- Wstawaj. Wstawaj. - w kółko tylko to słowo i trząchanie mną jakbym była nie wiem jakim przedmiotem.   
- Czego ? - powiedziałam przekręcając się na drugi bok. 
- Usiądź. Musimy ci coś powiedzieć. - nie miałam dziś ochoty na walkę więc posłusznie wstałam. Zgarniając włosy z oczu czekałam na kontynuację. - Z tatą postanowiliśmy, że pojedziemy razem na wakacje. 
- To fajnie. Kiedy jedziemy ?
- My to znaczy, że ja i tata. Nie mieliśmy podróży poślubnej i to idealna pora. Jesteś dosyć dorosła. Będziesz mogła temu dowieść. - miło z ich strony że pomyśleli o mnie. Jak zawsze z resztą. 
- No dobra, to kiedy wyjeżdżacie ? 
- Dziś pod wieczór. Możliwe że znów gdzieś znikniesz i nie będziemy mieli chwili na porozmawianie więc postanowiliśmy to załatwić teraz. Jedziemy na Korfu na 2 i pół tygodnia. Co tydzień będziemy wysyłać ci kieszonkowe na konto. Masz odbierać nasze telefony i pilnować domu pod naszą nieobecność. 
- Zrozumiałam. Coś jeszcze ?
- Tak. Jeśli będziesz miała zamiar zrobić jakąś imprezę to bynajmniej posprzątaj tak jak było wcześniej.
- Czyli tak jak zawsze. A teraz was przepraszam, ale muszę się zbierać do pracy. - rodzice wyszli z pokoju i miałam chwilę by się przygotować. Przebrałam się, umalowałam i rozczesałam włosy. Poszłam do kuchni zrobić płatki z mlekiem i  patrzyłam się na jeden punkt w kuchni. Odłożyłam miskę i łyżkę do zlewu, pożegnałam się z rodzicami i wyszłam z domu. Zdąrzyłam na autobus i pojechałam prosto do Starbucks'a. Przebrałam się w firmowy uniform i zaczęłam kolejny dzień pracy.

*około 14*
*perspektywa Darcy*

- Pa ! Do jutra ! - krzyknęłam gdy opuszczałam schronisko. Wyjęłam telefon z torby i napisałam sms'a do Belli. " Hej mała ! Co ty na wypad do galerii ? " Doskonale wiem, że nie znosi gdy mówię na nią ''mała''. Nagle usłyszałam jak ktoś trąbi. Odwróciłam się w tamtą stronę, a tam oczywiście mój braciszek. Podeszłam do samochodu i nie zdąrzyłam z nim zamienić zdania kiedy podbiegli do nas paparazzi. Bez zastanowienia weszłam szybko do samochodu, a on ruszył.
- To powiesz mi co tutaj robisz ? 
- Starszy braciszek nie może przyjechać po siostrę z pracy ? 
- Harry, serio się pytam.
- Nudziło mi się samemu w domu i pomyślałem, ze mogę po ciebie wpaść. Jedziemy gdzieś ? - Miałam odpowiedzieć, ale w tym samym czasie przyszedł mi sms'es " Jestem niska a nie mała. Zapamętaj, bo kiedy porzałujesz. Hahaha Ok :) Może spotkamy się za jakąś godzinkę może półtorej w galerii ? " - To jak ?
- Możemy jechać do galerii - powiedziałm do Harry'ego i napisalam " To jak będziesz już w galerii to pisz mała ;* "
- I co my tam będziemy robić ?
- Może porozmawiamy ? Dawno tego nie robiliśmy. - On tylko kiwnął głowa na 'tak' i milczał aż nie dotarliśmy na miejsce. - To gdzie idziemy ? - powiedziałam wysiadając z samochodu.
- Prowadź. Dziś jestem dla ciebie.
- Słodki jesteś - dałam mu buziaka w policzek i rozczochrałam jego włosy i weszliśmy do środka. - A co ty na to aby iść po kawę i przejrzeć jakieś ciuchy ? 
- Wolę posiedzieć. 
- Jak księżniczka sobie życzy.  
Weszliśmy do  Starbucks'a i stanęłam w kolejce, a księżniczka zajęła miejsca. Długo się chociaż nie stało. " To co zawsze poproszę. " powiedziałam i wyjmowałam już portfel z torebki gdy ją usłyszałam
- Sorki Darcy, ale nie wiem co zazwyczaj bierzesz 
- Hope ! Co ty tu robisz ? 
- Pracuję ! - pokazała oczami szefa przyglądającemu się im. - To co mam przygotować ? -  Złożyłam zamówienie i czekałam. Wpadłam na pewien pomysł. Wyjęłam kartkę i napisałam na niej króciutką wiadomość. 
- Na jednym mam napisać Darcy, a na drugim ?
- Harry. - nie wiem co jej się stało. Nagle się spięła i nerwowo podała mi kawy. Dałam jej pieniądze wraz z ta karteczką i skierowałam się w kierunku Harry'ego. Co za człowiek chwili bez telefonu nie wytrzyma.
- Z kim tak namiętnie sms'ujesz ?

*perspektywa Harry'ego*
- Z kim tak namiętnie sms'ujesz ?
- A już nie ważne.  - odłożyłem telefon i zacząłem rozmawiać jak za dawnych czasów z siostrzyczką. 
______________________________________________
 No to witam z powrotem po wakacjach ! Postanowiłam, że będę częściej dodawać rozdziały, więc może będziecie jakoś chętniej wchodzić na bloga :)  Kocham was ♥ !

piątek, 5 lipca 2013

Rozdział 10 cz. 1

- Jesteś jej nową koleżaneczką, a nie masz jej numeru ? - i znowu ten szorstki ton. Coś mi się zdaje że niedługo będzie jednym z moich wrogów z takim zachowaniem. Olałam to pytanie i zaczęłam rozmawiać z Jane. Chłopak zniknął mi z widoku co oznacza, ze mogę spokojnie czekać na Darcy. Po 5 minutach przyszła z jakąś dziewczyną. Przyjrzałam się jej i okazało się że to Bella. ALE JAK TO ?! pomyślałam od razu. Myślałam że ona jest tylko w mojej głowie. Myślałam że naprawdę nie istnieje a tu coś takiego ?! Dziewczyna pożegnała się z przyjaciółką, która opuściła mieszkanie Styles'ów... Siostra Hazzy gdy tylko mnie zauważyła w salonie na sofie zdziwiła się. Wcale się jej nie dziwie. Podeszłam do niej i się mocno przytuliłam. Nawet nie wiem czemu zaczęłam płakać. Ta złapała mnie za ramiona i popatrzyła mi się prosto w oczy, które same z siebie mówiły " Proszę zrób coś. " Ona znowu mnie przytuliła i zaczęła głaskać po głowie. Jane nadal siedziała w kuchni, pewnie nie chciała nam przeszkadzać. Ale już nasz złośliwiec zszedł z góry i musiał to wszystko skomentować.
- Aww jakie to słodkie. - było by okej gdyby nie jego ton. Co jemu tak właściwie nie pasuje ? Darcy spojrzała się na niego wrogo i szepnęła mi do ucha " Nie przejmuj się nim. " Kiwnęłam głowa na tak i skierowałam swój wzrok na Harre'go.
- Ej Styles ? Możesz mi coś powiedzieć ? chłopak który siadał na sofie znowu podszedł do nas.
- Co gówniaro ?
- Czemu ty taki jesteś ? - spojrzałam w jego zielone oczy. Czasami chce go zabić a czasami przytulić i być przy nim.
- O co ci znowu chodzi ? - Zrobił krok w moja stronę i stał z 10 cm ode mnie.
- Pytam się po rak kolejny. Czemu ty taki jesteś ?  powiedziałam tak samo szorstko jak on za każdym razem. On po raz kolejny zrobił krok w moją stronę. Teraz czułam jego oddech na szyi. Jego oczy mnie tak przeszyły że oddech stał się szybszy a mnie zatkało. Chłopak przekręcił głowę w lewą stronę i przyłożył dłoń do mojego polika. Wytarł łzę i znowu spojrzał się na mnie tak że mogłaby umrzeć. Miałam ochotę wspiąć się do jego ust i się od nich nie odrywać. On odszedł i poszedł usiąść na sofę. Stałabym tam tak długo, żeby to wszystko powtórzyć ale Darcy pociągnęła mnie za rękę i poszłyśmy do niej do pokoju. Zaczęłam jej wszystko opowiadać co zdarzyło się dzisiejszego ranka. Ona mnie pocieszała. Teraz pozostaje mi tylko ona. I nagle zobaczyła pierścionek, którego już jakoś nie miałam zamiaru zdejmować. Wzięła moją rękę w dłoń i z wielkimi oczami zapytała się
- Skąd ty go masz ?
- To dziwnie zabrzmi ale sama nie wiem... Nocowałam u Lili i śniło mi się że idę z jakąś dziewczyną, jak się teraz okazuje, pod twój dom. Nie miałam bladego pojęcia co ja tam robię. Gdy tu doszłam z jakąś dziewczyną dowiedziałam się że to Bella. Dała mi ten pierścionek abym pamiętała o tym miejscu. W kółko pytała się mnie czy je kojarzę. Zawsze jej zaprzeczałam. Gdy dziś zauważyłam ciebie i ją w drzwiach to się przestraszyłam. Nie wiem co z tym wszystkim zrobić. Tu się dzieje naprawdę coś złego. -  dziewczyna siedziała z otwartymi ustami i słuchała mnie uważnie. Wstała i zaczęła robić kółka po pokoju nerwowo obgryzając paznokcie.

* w tym samym czasie *
* perspektywa Harry'ego *

Sam nie wiem czemu się tak zachowuję. Czuje do niej coś takiego dziwnego. Siedziałem  na tej sofie oglądając jakieś głupie programy i nie mogłem się skupić na jednym. Tylko czemu akurat ona mnie tak intryguje. Nie jest kompletnie w moim typie. Nagle usłyszałem czyjeś kroki po schodach. Odwróciłem głowę w prawo i zauważyłem ją i moja siostrę. Po ich minie można by było wywnioskować że nie jest za dobrze. One szybko wybiegły z domu a ja postanowiłem zrobić coś czego nigdy więcej miałem nie robić po ' wpatce '. Idąc za nimi nie zauważalnie i w lekkim oddaleniu schowałem głowę w kaptur i teraz myślałem o tej ' wpatce'. Kiedy byłem z Angelic'ą w związku to moje relacje z nią i najlepszym kumplem jakoś się pogorszy po około miesiącu związku. Przez przypadek zauważyłem mojego kumpla jak wychodzi z domu z kwiatami. Miałem do niego iść i się doradzić. Ale skoro poszedł to coś mnie ciągnęło i poszedłem za nim. Nie wiedziałem czemu akurat kierował się do domu mojej dziewczyny. Stojąc za krzakami i przyglądając się wszystkiemu z boku zrozumiałem co tu się dzieje. Oni po prostu mnie zdradzali. Gdy zauważyłem jak się zaczynają całować wyskoczyłem z kryjówki i zaczęłem na nich wrzeszczeć. Po tym wszystkim zerwałem z Angelic'ą a z Tom'em straciłem wszelkie kontakty. Nie chce go do dziś znać. Teraz jestem samotny jeśli chodzi o dziewczynę i przyjaciół. Może dlatego właśnie jestem taki szorstki dla koleżanki Darcy. Sam już nie wiem. Z tego co zauważyłem dziewczyny poszły do Belli. Nie rozumiem szczerze ich zamiarów. Nie ważne z resztą. Przeszedłem obok jej domu i u siadłem na chodniku. Napisałem tylko sms'a do Louis'a " Czy możesz znaleźć dla mnie chwile czasu  ? " Po napisaniu wiadomości rozejrzałem się i zauważyłem że żadna fanka mnie nie prześladuje. Nawet nie wiem czy można tak to nazwać. To jeszcze dziwne że mnie nie znalazły. Chyba coś im się stało. Ale lepiej dla mnie. Po chwili Loui odpowiedział "  Jestem blisko twojego domu i mogę po ciebie wpaść :) " Odpisałem mu " Jestem koło domu Belli. Nie raz tam zawoziliśmy Darcy. Będę na ciebie czekał " Długo to nie zajęło zanim Louis po mnie przyjechał i ja wsiadłem do auta. Pojechaliśmy do niego do mieszkania. Dziewczyny się ze mną przywitały. Poszliśmy do kuchni zrobić sobie po herbacie. Wzieliśmy kubki i poszliśmy do pokoju Tomm'a. Dawno tu nie byłem. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to było to cała ściana ze zdjęciami. Nasze wspólne zdjęcia, jego wraz z siostrami.. Wszystko ładnie to wglądało. Przejrzałem ścianę popijając herbatę z cukrem i jedno zdjecie mnie zainteresowało. Był na im mój przyjaciel i Eleanor.
- Jak się wam układa ? - powiedziałem siadając na fotelu przy balkonie. Chłopak dosiadł się do mnie i zaczął mi się zwierzać.
- Sam już nie wiem. Wcześniej było ok, ale teraz coś się psuje. Nie wiem czy długo ona jeszcze ze mną wytrzyma. Zmieniłem się. Każdy to zauważył i na pewno ty też. Zacząłem trochę więcej pić i jej to za bardzo nie pasuje. Nie wiem czy z nią zerwać czy lepiej się z nią pomęczyć jeszcze trochę i mieć spokój z mediami. Będzie kolejna afera, ze jestem świnią i zostawiam dziewczyny co chwila. - słyszałem jak jego głos się załamywał. Współczuje mu, bo to prawda. Czego by nie zrobił to wszystko będzie źle.
- Ja na twoim miejscu bym z nią zerwał. Pamiętaj, że jakby co to masz mnie, przyjaciół i rodzinę która będzie cię wspiera w każdym wyborze. A z resztą zrób to co uważasz. - posłałem mu szczery uśmiech i przytuliłem go.
- Dzięki Harry. Naprawdę mi pomogłeś. No dobra to teraz mów co ci leży na sercu.
- No bo to jest jakieś dziwne. Moja siostra ma nową koleżanke. Nawet nie wiem jak się nazywa, ale to na razie mi nie przeszkadza. Pierwszy raz ją spotkałem gdy się mijaliśmy w drzwiach od mojego domu. Akurat wychodziła z jakąś blondynką od Darcy. Patrzyłem się jej prosto w oczy i coś dziwne poczułem w brzuchu. Następnym razem spotkałem ją dzisiaj. Czekała z Jane w kuchni i nie wiem czemu byłem dla niej szorstki. Gdy zszedłem do salonu. Ona i Darcy stały i ta dziewczyna płakała, nawet nie wiem czemu. Siostra ją pocieszała, a gdy miałem już usiąść na sofie i coś tam oglądać to ta się mnie zapytała czemu ja taki jestem. Nie wiedziałem o co jej chodzi i odpysknąłem, ale potem poczułem się z tym źle. Gdy ona jeszcze raz się mnie o to spytała podszedłem do niej. Byłem jej tak blisko. Wytarłem jej łzę z polika i miałem ochotę ją pocałować. Ale zrezygnowałem i poszedłem na sofę zostawiając ją zmieszaną przy Darcy.
- Uuuuu widzę, że się zakochałeś. Chociaż dowiedź się jak ma na imię.
- Oj daj spokój stary. - powiedziałem śmiejąc się. Rozmawialiśmy jeszcze o powrocie do reszty chłopaków i zrobiło się już trochę późno. Loui mnie podwiózł do domu w którym od razu zauważyłem Darcy i Jane oglądające jakiś film. Przysiadłem się z wielką chęcią do nich i po jakimś czasie zasnąłem.
-------------------------------------------------------------------------------------------
Dawno już nic nie dodawałam i przepraszam, ze taki krótki :/ Mam nadzieje, że ten rozdział wam się podoba * nerwowo się zastanawia *

czwartek, 27 czerwca 2013

Rozdział 9

Nie chcę stąd odchodzić, ale ja niestety nie podejmuję ostatecznej decyzji. Spojrzałam na zegarek i się zdziwiłam, że jest tak późno. Wzięłam do ręki ręcznik i poszłam się wykąpać. Chciałam o niczym teraz ni myśleć. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Strumień gorącej wody lał się po moim ciele zostawiając uczucie szczypania. Umyłam się, wytarłam i otuliłam ręcznikiem. Wyszłam z łazienki i poszłam do siebie. Zamknęłam drzwi i przebrałam się w piżamę. Ręcznik powiesiłam na oparciu krzesła na które właśnie usiadłam. Wyjęłam kartkę, długopis i zaczęłam pisać list.

"  Hope...
 
     To wszystko stało się tak szybko. Dokładnie po tym jak poszłaś do domu. Dowiedziałam się, że wjeżdżam na zawsze. Wiem, że teraz masz zły w oczach. Proszę. Nie płacz. Gdybym ja decydowała o tym wszystkim na pewno bym została i ciebie nigdy nie opuszczała, ale to jest szansa dla taty. Dobrze wiesz jakie mieliśmy życie. Znasz mnie nie od dziś i zapewne wiesz, że tak samo ciężko znoszę to jak i ty. Ale proszę, nie poddawaj się. Pokonasz wszystko co cie napotka na drodze życia. Przepraszam, że pisze akurat list i zostawiam go w takim miejscu, ale nie potrafiłabym patrzeć na ciebie jak płaczesz i tak po prostu odejść.To by było najgorsze... Obiecuję, że kiedyś tu wrócę i ci to wszystko wynagrodzę. Jeszcze raz przepraszam. 

Ps. Wylatuję o 10 do Kanady. Będę tęsknić i tylko gdy będę miała chwilę zadzwonię..

                                                                                                     Lili xx  "

Odłożyłam długopis i złożyłam list. Na wierzchu napisałam " Do Hope ". Ze smutkiem powędrowałam do łóżka. Wtuliłam się w poduszki  i zasnęłam. Ostatnia noc w moim łóżku, moim pokoju, moim domu, moim mieście, mojej miejscowości. Długo nie mogłam zasnąć, ale nareszcie się udało.

* godzina 6 rano *

- Głupi budzik - wybrzdąkałam pod nosem wyłączając go. Ospale wstałam, wzięłam ubrania oraz kosmetyki i poszłam do łazienki. Ten leń jeszcze śpi. Szybki prysznic i teraz tylko wyszyć włosy, ubrać się i zrobić lekki makijaż. Zajęło mi to z 40 min, ale chociaż byłam już gotowa. Odłożyłam rzeczy do pokoju. Wzrokiem omijałam walizki, by nie posmutnieć. Weszłam jak jakiś morderca do pokoju John'a krzycząc " Na podłogę i 20 pąpek ! Raz !! " Przestraszyłam go. Moje pobudki zawsze działały :) Stanął na równe nogi, rozciągnął się i bezczelnie wygonił mnie z pokoju. Nie wiedząc co mam już ze sobą robić poszłam na dół do kuchni. Siedzieli już tam rodzice. Wzięłam miskę, mleko, płatki i poszłam do salonu. Włączyłam telewizor i zrobiłam sobie śniadanie. Przełączyłam na program muzyczny i sięgnęłam po miskę. " Harry Styles, Niall Horan, Zayn Malik, Liam Payne oraz Louis Tomlinson, czyli One Direction wrócili do rodzinnych domów. Chłopaki mają wolne kilka dni. " I wtedy mnie olśniło. Wczoraj mijałyśmy w drzwiach Stylesa ! Wiedziałam, że skądś go znam. Zadzwoniłabym teraz do Hope, ale jednak sobie to odpuszczę. Niedługo i tak pewnie się dowie. Poszłam odłożyć naczynie i jedzenie na swoje miejsce.
- Za 30 minut przyjedzie po nas taksówka. - powiedziała mama. Miałam jeszcze 30 minut na spędzenie jednych z ostatnich minut w domu. Nie wiedziałam co ze sobą począć. Weszłam na górę  i rzuciłam się na łóżko. W tej chwili zastanawiało mnie tylko jak zareaguje na to wszystko Hope.  Miałyśmy się dziś spotkać przed moim domem o 9, a potem poszłybyśmy do pracy... Ale wyjazd wszystko zepsuł. Dobra. Nie będę myśleć negatywnie. Może poznam tam kogoś takiego jak ona ? " Puk, puk " po usłyszeniu tego drzwięku zerwałam się z łózka i stanęłam kilka metrów na przeciwko taty.
- Pomóż mi znieść te wszystkie walizki. - stwierdził podnosząc moją największą torbę. Przytaknęłam głową i zniosłam na dół 2 małe walizki. Wróciłam się na górę po torbę podręczną i list dla Hope. Stanęłam w drzwiach od pokoju. Odwróciłam się twarzą do niego  i ostatni raz się rozejrzałam po nim. Zamknęłam mocniej powieki i przygryzłam dolna wargę. Chciałabym żeby to był tylko sen. Poczułam na plecach czyjąś rękę. A potem szept do ucha " Wiem, że to cie bardzo boli, ale musimy juz jechać ". W tym momencie głos John'a był opiekuńczy jak wczoraj. Odwróciłam się i go przytuliłam. Od wczoraj zbliżyliśmy się do siebie jeśli chodzi o rodzeństwo. Wzięłam głęboki oddech i poszłam na dół. Tata rozmawiał o czymś z kierowcą, a mama czekała przed drzwiami. John poszedł do taty, a ja zostałam z mamą. Zaczęła zamykać drzwi.
- Mam dla Hope list. - stwierdziłam pokazując go. Popatrzyła się na niego, a potem na mnie i odeszła. Czasami się zastanawiam po co ja mówię i robię poniektóre rzeczy niepotrzebnie. Czyli wolna ręka gdzie to zostawiam. Jakiś plus. Wsunęłam go lekko pod wycieraczkę. Kiedy Hope tu po mnie przyjdzie to go na pewno zauważy. Skierowałam się w stronę taxówki. Usiadłam na tylnym siedzeniu koło brata. Odjeżdżając patrzyłam się cały czas na dom, aż do chwili gdy zniknął mi z oczu. Usiadłam normalnie. Założyłam słuchawki i miałam na teraźniejszą chwile wszystko gdzieś. Dotarliśmy na lotnisko, daliśmy bagaże do sprawdzenia i czekaliśmy już tylko na wylot.

* w tym samym czasie z perspektywy Hope *
Usiadłam na łóżku i się przeciągnęłam. Szybka poranna kąpiel i czułam się już o wiele lepiej. Poszłam na śniadanie i o 8:30 byłam już gotowa. Spokojnym kroczkiem poszłam w kierunku domu Lili. Po 20 minutach byłam juz na miejscu. Czekałam 5 minut na chodniku, ale coś mnie zainteresowało. Dokładnie ta cisza. Zawsze słychać jakieś ciche rozmowy. Na dodatek była jakaś kartka pod wycieraczką. Wiem, że nie powinnam ale podeszłam i ją podniosłam.
- Do mnie ? - zdziwiłam się. Przecież to dom Robinsonów. Otworzyłam go i zaczęłam czytać.
" Hope...  .... " Gdy skończyłam go czytać byłam załamana. Usiadłam na ganku i po policzkach spłynęła mi łza. Nie. To niemożliwe. Wyjęłam telefon z kieszeni i zadzwoniłam do Lili. Nie odbiera. Przeklinałam w myślach żeby odebrała. Dzwoniłam do niej kilka razy, ale żadnej odpowiedzi. Wybrałam numer John'a. Pierwszy sygnał, drugi...
- Halo. - usłyszałam jego lekko spięty głos
- Czy mógłbyś dać telefon Lili ? - mówiłam przez płacz
- Tylko nie płacz. Już ją daje. - uspokajające słowa chłopka, lekki szum w słuchawce i jej głos.
- Hope.. Nie płacz, bo ja też zacznę. - mówiła już z kulą w gardle przyjaciółka
- Czemu nie zadzwoniłaś ? - zapytałam się jej nadal przez płacz.
- Czytałaś list. Chciałam uniknąć właśnie czegoś takiego. - próbowałam opanować płacz i chociaż porozmawiać z nią przez chwile spokojnie.
- Ok.. To trudne, ale już się uspokajam. Zdenerwowana lotem ? - chciałam jak najszybciej zmienić temat.
- Troszkę. To mój pierwszy raz będzie. - pocieszałam ją i rozmawiałam jeszcze przez kilka minut dopóki nie usłyszałam głosu jej mamy w tle " Lil kończ już. Za chwile będziemy szli do samolotu. "
- Będę musiała..
- Słyszałam twoją mamę. Idź i pamiętaj. Dzwoń jak będziesz miała chwile wolnego.
- I ty także.
- Obiecuje.
- Ja także. A i przypomniało mi się coś. Chłopak którego wczoraj mijałyśmy w drzwiach to Harry Styl.. - Dźwięk rozłączonego telefonu. Prawdopodobnie John nas rozłączył. Starszy przystojny gówniarz. " Nie pożegnałam się z nim. Słownie przecież nie musi być." pomyślałam i napisałam do niego sms'a " Będę tęsknić za tobą. Miłego i spokojnego lotu. Nie zapomnij o mnie tylko. Jak przyjedziesz do mnie w odwiedziny chcę jakieś pamiątki. " I wysłałam. Ten jak zwykle pewnie nie ma nic na koncie i kij z odpowiedzi. Wystarczy mi juz ta myśl, że przeczytał to  i na pewno się uśmiecha do telefonu. A teraz rzeczywistość. Nie powiem, że ta wiadomość o Harry'm przeszła spokojnie przez moją głowę. Wręcz przeciwnie. Jego twarz od wczoraj została w pamięci i nie chce wyjść. Śnił mi się dzisiejszej nocy. Chyba się nim zauroczyłam. Oby, bo na razie nie szukam żadnego chłopaka. Jeszcze trochę i zapomnę o tamtym gnojku. Było minęło. Nie odwrócę już czasu. Rozejrzałam się dookoła siebie i odetchnęłam. Wstałam i poszła do pracy. Nie za bardzo chce tam być sama. Nie będę z kim miała rozmawiać na przerwach. Znów będę samotna. Ja to mam po prostu genialne szczęście -.- Siedziałam w tej pracy już dosyć długo. Teraz mam już czas wolny. Weszłam do domu i poszłam prosto do siebie. Usiadłam na łóżku i myślałam czy nie pójść do Darcy. " A niech mi tam. Jakby jej nie było to wrócę tutaj z powrotem " Poszłam poprawić makijaż i skierowałam się do kuchni. Napiłam się trochę soku jabłkowego i mijając mamę powiedziałam jej że wybieram się do Darcy. Po jej minie stwierdziłam że się cieszy, a za razem smuci. My kobiety jesteśmy dosyć dziwne. Wyszłam z domu i pierwsze co to włożyłam słuchawki do uszy i ruszyłam w kierunku domu dawnej przyjaciółki. Po krótkim czasie doszłam do drzwi. Zapukałam do nich i otworzyła je Jane.
- Witaj, Hope. Proszę wejdź.
- Dzień dobry, Jane. Dziękuję - powiedziałam i weszłam do środka.
- Chcesz się czegoś może napić, albo zjeść ?
-  Piłam przed wyjściem, ale zapomniałam zjeść. Trochę głupio wyszło.
- Nic nie szkodzi. Choć ze mną do kuchni i powiesz z czym chcesz kanapki. Przytaknęłam i poszłam za jej śladami do pomieszczenia.
- Tak praktycznie to przyszłam do Darcy. - powiedziałam juz po jedzeniu kanapek.
- Jej nie ma. - usłyszałam zza pleców męski, lekko zachrypnięty, głos. Przeszły mnie ciarki. Miłe ciarki. Odwróciłam się w jego stronę.
- A nie wiesz kiedy ona wróci ? - czekałam na jego odpowiedź jak na nic innego. Boże, co ja wygaduje.
- Zadzwoń, a się dowiesz. - jego szorstki ton w tym zdaniu mnie odrzucił od niego. Zwróciłam się w kierunku Jane.
- Przepraszam. Mogłabym poprosić od pani numer Darcy ? - kobieta dała mi swój telefon z numerem wnuczki. Wstukałam go do swojego i zadzwoniłam
- Tak ? Kto tam ?
- Przepraszam, że do ciebie dzwonie. Za ile będziesz w domu ?
- Hope, to ty ?
- Taak. To za ile będziesz ?
- Za niecałe 15 min. A po co ci to ?
- Naprawdę na nic. Wracaj. - powiedziałam ostanie słowo i się rozłączyłam. Oddałam Jane telefon i odwróciłam się w stronę Harry'ego.
- Jesteś jej nową koleżaneczką, a nie masz jej numeru ? - i znowu ten szorstki ton. Coś mi się zdaje że niedługo będzie jednym z moim wrogów z taki zachowanie. Olałam to pytanie i zaczęłam rozmawiać z Jane. Chłopak zniknął mi z widoku co oznacza, ze mogę spokojnie czekać na Darcy. 

------------------------------------------------------------------------------------------
Zepsułam ten rozdział :/ Przepraszam za to i dziękuję, że wgl. ktoś to czyta :)

wtorek, 25 czerwca 2013

Rozdział 8

Puściłam jej rękę i nacisnęłam przycisk. Zero reakcji. Kolejny wdech i kolejny raz nacisnęłam dzwonek. słyszałyśmy obie jak ktoś otwiera drzwi. Nagle poczułam strach. Zacisnęłam oczy i czekałam aż ta osoba się ujawni.
- Witam dziewczynki. W czym mogę pomóc ? - odezwał się głos starszej kobiety. Powoli otworzyłam oczy i ujrzałam osobę. Otworzyłam usta aby coś powiedzieć ale nie mogłam. Zatkało mnie ze stresu. Lili się na mnie spojrzała i zaczęła mówić za mnie.
- Przepraszam proszę pani. Tak właściwie nie wiem. Moja przyjaciółka, Hope - pokazała na mnie dłonią miała strasznie dziwny sen i powiedziała że musimy tu przyjść, bo...
- Chciałam się dowiedzieć skąd znam to miejsce.
- Przepraszam was dziewczynki ale ja naprawdę nie wiem o co chodzi - powiedziała kobieta smutniejąc.
- Nic nie szkodzi - powiedziałam i spuściłam powoli głowę. - To my już nie będziemy przeszkadzać. Odwróciłam się, łapiąc rękę dziewczyny w nadgarstku i zaczęłyśmy się oddalać.  Nagle usłyszałam jak ta pani nas woła.
- Wracajcie ! Podejdzie do mnie ! - spojrzałyśmy się zdziwione na siebie i wróciłyśmy przed drzwi. - Wejdźcie do środka. - powiedziała spokojnie i za chwile znalazłyśmy się u niej w domu. Zaczęłam się rozglądać po domu.
- Ma pani tutaj piękny zakątek - kobieta się uśmiechnęła i prosiła abyśmy usiadły w salonie.
- Chcecie się dziewczynki czegoś napić ?  - pojawił się uśmiech na jej ustach. Odmówiłyśmy, ale kobieta przyniosła nam po szklance soku pomarańczowego.
- Czemu pani powiedziała abyśmy tu wróciły ? - zaczęła Lil
- Możecie mówić do mnie Jane ?
- Tak jest proszę pani, znaczy Jane. A i przepraszam. Ja jestem Hope, a to jest Lili - pokazałam  na przyjaciółkę.
- Ciebie Hope znam, ale Lili nie miałam jeszcze przyjemności poznać
- Jak to zna ? - powiedziałyśmy obie w tym samym czasie głośniej. To było dziwne. W drzwiach nagle pojawiła się Darcy.
- Cześć bab... - podchodziła do starszej kobiety gdy nagle mnie zauważyła - Co tu robi Hope ? - powiedziała z uśmiechem na ustach i strachem w oczach.
- To może my już pójdziemy. Nie będziemy przeszkadzać, bo na pewno jesteście zajęte.
- Hope siadaj - powiedziała Jane łapiąc mnie za ramie i ciągnąc lekko w dół. - nie przeszkadzasz.
- Możemy porozmawiać ? - zwróciła się do mnie z tym pytaniem Darcy. Przytaknęłam głową.
- Lil zostaniesz tu ? - spojrzałam z wielka prośbą na dziewczynę.
- Nie martw się o mnie. Jeśli Jane nie będzie miała nic przeciwko to chętnie tu zostanę - powiedziała przyjaciółka i z uśmiechem spojrzała się na starszą kobietę. Poczułam jak Darcy łapie mnie w nadgarstku i lekko ciągnie za sobą po schodach. Weszłyśmy do pokoju, a ona je przymknęła. Usiadłyśmy na łózku.
- Możesz... - zaczęłyśmy obie i poczułam się pewniej.
- Najpierw ty - powiedziałam a Darcy pokiwała głową
- Nie obraź się czy coś. Ale nie rozumiem co tu robisz.
- To wszystko się zaczęło dawno. Pamiętasz jak próbowałaś mnie złapać? Wszędzie przed tobą uciekałam, bo się ciebie bałam.
- Czemu ?
- Bo nie wiedziałam kim jesteś. I niestety nadal nie wiem.
- Jestem Darcy, twoja przyjaciółka z dzieciństwa. Kiedyś spędzałyśmy razem wszelki wolny czas. Zawsze razem. Często u siebie nawzajem nocowałyśmy.
- To czemu cie wcale nie pamiętam ?
- To był dla mnie szok jak się o tym dowiedziałam. Było to w gdy miałaś 15 lat. Nie wiem dokładnie jak to było, ale babcia mi opowiadała to kilka razy. Jechałaś na zakupy z rodzicami i mieliście wypadek samochodowy. W wasz samochód wjechało inne auto. Akurat w tył gdzie ty siedziałaś. Twoi rodzice byli lekko podrapani i mieli siniaki, a tak to zero złamań. A ty wylądowałaś w szpitalu na 3 miesiące. Przez ten czas byłaś w śpiączce. Gdy miałam wolne chwile przychodziłam do ciebie i siedziałam z tobą. Pamiętam jak przez pierwsze 2 tygodnie cały czas płakałam i miałam myśli samobójcze, ale pomyślałam o przyszłości i o tym, że kiedy się obudzisz muszę przy tobie być. I nie okaleczałam się. Wiem, że mnie nie słyszałaś, ale ja cały czas ci opowiadałam co u mnie. Żaliłam się jak mi ciebie brakuje. A gdy po tym czasie w szpitalu się wybudziłaś kompletnie mnie nie pamiętałaś. Twoi rodzice musieli przyzwyczajać cie do wszystkiego jeszcze raz. Jednak postanowili że wyjadą. I tak właśnie straciłyśmy kontakt, aż przyjechaliście tu. Babcia zauważyła twoją mamę na mieście i tak się dowiedziała, że wszystko wróciło do stanu poprzedniego. Niestety jak widać kilku rzeczy nadal nie pamiętasz.

* z perspektywy Darcy *
Gdy mówiłam historie widziałam w jej oczach łzy. Po ostatnim zdaniu lekko posmutniałam i opuściłam głowę. Po momencie poczułam jej ciepły uścisk. Przez tak długi czas mi go brakowało. Usłyszałyśmy obie pukanie do drzwi.
- Proszę - powiedziałam i w drzwiach pojawiła się koleżanka Hope.
- Przepraszam, że wam przeszkadzam, ale ja będę musiała się już zbierać.
- Ja także. - stwierdziła Hope wstając z łózka i wycierając pojedynczą łzę. Spojrzała się na mnie z ciepłym uśmiechem i podeszła do Lil.
- Odprowadzę was - po tych słowa zeszłyśmy wszystkie na dół. Przytuliłam Hope i jej koleżankę, a następnie otworzyłam im drzwi. Przed moimi oczami ukazał się mój nieznośny starszy braciszek.  Przesunęłam jego jedną ręką w bok, a drugą pokazałam dziewczyną, że droga wolna. Hazza kojarzył Hope, ale raczej o niej zapomniał. A co mi z resztą ta myśl. Weszłam do środka domu zostawiając Harry'ego na zewnątrz. Mało obchodziło mnie to co robi. Znowu zamykając się w sobie weszłam do swojego pokoju, założyłam słuchawki i zasnęłam na łóżku.

* z perspektywy Hazzy *
Stojąc przed drzwiami od domu myślałem tylko o długiej kompieli i szybkim pójściu spać, ale moje myśli odwróciła pewna dziewczyna. Nowa koleżaneczka Darcy. Gdy nasze spojrzenia się zetknęły ze sobą, poczułem miłe uczucie w brzuchu. Jej brązowe jak czekolada włosy i oczy. Do tego te delikatne rysy twarzy, słodki nosek i ponętne usta. Gdy dziewczyna odeszła ode mnie potrząsnąłem głową i wszedłem do środka. Zamknąłem drzwi, a bagaże postawiłem w korytarzu i od razu popędziłem się przywitać z rodziną. Cały dzień po głowie dręczyła mnie myśl, że kiedyś ją widziałem. Ale mogło mi się tylko to przyśnić.

* z perspektywy Lili *
Mijając w drzwiach wysokiego bruneta skierowałyśmy się do mojego domu. W kilka minut tam dotarłyśmy. Hope spakowała się w torbę i poszła do siebie. Ogarnęłam bałagan w pokoju i poszłam na dół coś zjeść. Akurat rodzice rozmawiali poważnie z John'em.
- Uuuuu. John, coś przechlapał ?
- Przestań Lili i siadaj. Musze ci coś powiedzieć. Ty John możesz już iść. - wymieniłam się z bratem miejscem. Po jego minie pewnie nie będę zadowolona z nowiny. Po kilku minutach gadania rodziców wyszłam z kuchni cała zapłakana bez słowa. Nie zważając na nic popędziłam na górę do brata. Bez pukania wtargnęłam do jego pokoju. Siedział przybity na rancie łóżka. Przymknęłam drzwi i dosiadłam się do niego. Po minucie ciszy coś we nie wybuchło.
- Ja nie chce się wyprowadzać. Ja tu mam wszystko. Mam tutaj pracę i Hope. Ja nie chce. - mówiłam w kółko to samo przez płacz. John przytulił mnie do siebie. Głaskał mnie po głowie i uciszał. Kiedy mój płacz się uspokoił uwolniłam się z jego ramion.
- Wiem, że tobie to nie odpowiada.
- Bardzo.
- Mnie też nie za bardzo się to podoba. Ale pomyśl o rodzicach. Choć my oboje mamy prace, marne ale jednak są, to i tak nie starcza na opłacenie czynszu i większe wydatki. Oni chcą dla nas jak najlepiej. Powinnaś się cieszyć że tata znalazł prace.
- Ciesze się w głębi, ale czemu ta prace jest akurat w Kanadzie ?! - wydarłam się na niego. Nie mogłam już wytrzymać z przejęcia. Wstałam z łóżka i zmierzałam w stronę drzwi, gdy usłyszałam jego głos.
- Uspokój się. Nie jesteś na tym świecie jedyna. Nie tylko tobie to się nie podoba. Uspokój się i idź się szykuj. Wylatujemy jutro o 10. - przełknęłam z niechęcią ślinę i poszłam do siebie. Nie chciałam marnować już więcej czasu na płacz i z szafy wywaliłam wszystkie moje walizki. Na łóżko rzuciłam ubrania i buty. Po kilku godzinach moje walizki były już gotowe. Kosmetyki, ubrania i buty spakowane. Postawiłam je przy drzwiach i podeszłam znowu do szafy. Na dnie leżała jakaś skrzynka. Wzięłam ją w ręce i usiadłam na łóżko. Otworzyłam ją, a tam masa zdjęć. Zaczęłam je przeglądać. Postanowiłam że przykleję je do ściany w moim nowym pokoju. Ciężko mi o tym pomyśleć że muszę się wyprowadzać. Tak, to prawda. Ciesze się że tata ma prace, ale czuje też do niego lekką urazę. Po wielu latach szukania udało mu się, ale przez to ja będę musiała zaczynać wszystko od nowa. Nowe znajomości, nowa praca, nowe zmaganie się z przeszkodami i brak przyjaciółki do wypłakania się w pobliżu. Nie chce stąd odchodzić, ale ja niestety nie podejmuję ostatecznej decyzji. Spojrzałam na zegarek i się zdziwiłam, że jest tak późno. Wzięłam do ręki ręczniki i poszłam się wykąmpać. Chciałam o niczym teraz nie myśleć.

____________________________________________________
Przepraszam, że miesiąc niczego nie dodawałam. Nie miałam za bardzo możliwości :/ Postaram się bardziej regularnie dodawać rozdziały. Chciałam napisać dosyć długi i w jakiś sposób zachęcający do dalszego czytania rozdział ale chyba mi nie wyszło :/ Piszcie co o nim sądzicie. To dla mnie naprawdę bardzo sporo znaczy. Dziękuje :*