wtorek, 25 czerwca 2013

Rozdział 8

Puściłam jej rękę i nacisnęłam przycisk. Zero reakcji. Kolejny wdech i kolejny raz nacisnęłam dzwonek. słyszałyśmy obie jak ktoś otwiera drzwi. Nagle poczułam strach. Zacisnęłam oczy i czekałam aż ta osoba się ujawni.
- Witam dziewczynki. W czym mogę pomóc ? - odezwał się głos starszej kobiety. Powoli otworzyłam oczy i ujrzałam osobę. Otworzyłam usta aby coś powiedzieć ale nie mogłam. Zatkało mnie ze stresu. Lili się na mnie spojrzała i zaczęła mówić za mnie.
- Przepraszam proszę pani. Tak właściwie nie wiem. Moja przyjaciółka, Hope - pokazała na mnie dłonią miała strasznie dziwny sen i powiedziała że musimy tu przyjść, bo...
- Chciałam się dowiedzieć skąd znam to miejsce.
- Przepraszam was dziewczynki ale ja naprawdę nie wiem o co chodzi - powiedziała kobieta smutniejąc.
- Nic nie szkodzi - powiedziałam i spuściłam powoli głowę. - To my już nie będziemy przeszkadzać. Odwróciłam się, łapiąc rękę dziewczyny w nadgarstku i zaczęłyśmy się oddalać.  Nagle usłyszałam jak ta pani nas woła.
- Wracajcie ! Podejdzie do mnie ! - spojrzałyśmy się zdziwione na siebie i wróciłyśmy przed drzwi. - Wejdźcie do środka. - powiedziała spokojnie i za chwile znalazłyśmy się u niej w domu. Zaczęłam się rozglądać po domu.
- Ma pani tutaj piękny zakątek - kobieta się uśmiechnęła i prosiła abyśmy usiadły w salonie.
- Chcecie się dziewczynki czegoś napić ?  - pojawił się uśmiech na jej ustach. Odmówiłyśmy, ale kobieta przyniosła nam po szklance soku pomarańczowego.
- Czemu pani powiedziała abyśmy tu wróciły ? - zaczęła Lil
- Możecie mówić do mnie Jane ?
- Tak jest proszę pani, znaczy Jane. A i przepraszam. Ja jestem Hope, a to jest Lili - pokazałam  na przyjaciółkę.
- Ciebie Hope znam, ale Lili nie miałam jeszcze przyjemności poznać
- Jak to zna ? - powiedziałyśmy obie w tym samym czasie głośniej. To było dziwne. W drzwiach nagle pojawiła się Darcy.
- Cześć bab... - podchodziła do starszej kobiety gdy nagle mnie zauważyła - Co tu robi Hope ? - powiedziała z uśmiechem na ustach i strachem w oczach.
- To może my już pójdziemy. Nie będziemy przeszkadzać, bo na pewno jesteście zajęte.
- Hope siadaj - powiedziała Jane łapiąc mnie za ramie i ciągnąc lekko w dół. - nie przeszkadzasz.
- Możemy porozmawiać ? - zwróciła się do mnie z tym pytaniem Darcy. Przytaknęłam głową.
- Lil zostaniesz tu ? - spojrzałam z wielka prośbą na dziewczynę.
- Nie martw się o mnie. Jeśli Jane nie będzie miała nic przeciwko to chętnie tu zostanę - powiedziała przyjaciółka i z uśmiechem spojrzała się na starszą kobietę. Poczułam jak Darcy łapie mnie w nadgarstku i lekko ciągnie za sobą po schodach. Weszłyśmy do pokoju, a ona je przymknęła. Usiadłyśmy na łózku.
- Możesz... - zaczęłyśmy obie i poczułam się pewniej.
- Najpierw ty - powiedziałam a Darcy pokiwała głową
- Nie obraź się czy coś. Ale nie rozumiem co tu robisz.
- To wszystko się zaczęło dawno. Pamiętasz jak próbowałaś mnie złapać? Wszędzie przed tobą uciekałam, bo się ciebie bałam.
- Czemu ?
- Bo nie wiedziałam kim jesteś. I niestety nadal nie wiem.
- Jestem Darcy, twoja przyjaciółka z dzieciństwa. Kiedyś spędzałyśmy razem wszelki wolny czas. Zawsze razem. Często u siebie nawzajem nocowałyśmy.
- To czemu cie wcale nie pamiętam ?
- To był dla mnie szok jak się o tym dowiedziałam. Było to w gdy miałaś 15 lat. Nie wiem dokładnie jak to było, ale babcia mi opowiadała to kilka razy. Jechałaś na zakupy z rodzicami i mieliście wypadek samochodowy. W wasz samochód wjechało inne auto. Akurat w tył gdzie ty siedziałaś. Twoi rodzice byli lekko podrapani i mieli siniaki, a tak to zero złamań. A ty wylądowałaś w szpitalu na 3 miesiące. Przez ten czas byłaś w śpiączce. Gdy miałam wolne chwile przychodziłam do ciebie i siedziałam z tobą. Pamiętam jak przez pierwsze 2 tygodnie cały czas płakałam i miałam myśli samobójcze, ale pomyślałam o przyszłości i o tym, że kiedy się obudzisz muszę przy tobie być. I nie okaleczałam się. Wiem, że mnie nie słyszałaś, ale ja cały czas ci opowiadałam co u mnie. Żaliłam się jak mi ciebie brakuje. A gdy po tym czasie w szpitalu się wybudziłaś kompletnie mnie nie pamiętałaś. Twoi rodzice musieli przyzwyczajać cie do wszystkiego jeszcze raz. Jednak postanowili że wyjadą. I tak właśnie straciłyśmy kontakt, aż przyjechaliście tu. Babcia zauważyła twoją mamę na mieście i tak się dowiedziała, że wszystko wróciło do stanu poprzedniego. Niestety jak widać kilku rzeczy nadal nie pamiętasz.

* z perspektywy Darcy *
Gdy mówiłam historie widziałam w jej oczach łzy. Po ostatnim zdaniu lekko posmutniałam i opuściłam głowę. Po momencie poczułam jej ciepły uścisk. Przez tak długi czas mi go brakowało. Usłyszałyśmy obie pukanie do drzwi.
- Proszę - powiedziałam i w drzwiach pojawiła się koleżanka Hope.
- Przepraszam, że wam przeszkadzam, ale ja będę musiała się już zbierać.
- Ja także. - stwierdziła Hope wstając z łózka i wycierając pojedynczą łzę. Spojrzała się na mnie z ciepłym uśmiechem i podeszła do Lil.
- Odprowadzę was - po tych słowa zeszłyśmy wszystkie na dół. Przytuliłam Hope i jej koleżankę, a następnie otworzyłam im drzwi. Przed moimi oczami ukazał się mój nieznośny starszy braciszek.  Przesunęłam jego jedną ręką w bok, a drugą pokazałam dziewczyną, że droga wolna. Hazza kojarzył Hope, ale raczej o niej zapomniał. A co mi z resztą ta myśl. Weszłam do środka domu zostawiając Harry'ego na zewnątrz. Mało obchodziło mnie to co robi. Znowu zamykając się w sobie weszłam do swojego pokoju, założyłam słuchawki i zasnęłam na łóżku.

* z perspektywy Hazzy *
Stojąc przed drzwiami od domu myślałem tylko o długiej kompieli i szybkim pójściu spać, ale moje myśli odwróciła pewna dziewczyna. Nowa koleżaneczka Darcy. Gdy nasze spojrzenia się zetknęły ze sobą, poczułem miłe uczucie w brzuchu. Jej brązowe jak czekolada włosy i oczy. Do tego te delikatne rysy twarzy, słodki nosek i ponętne usta. Gdy dziewczyna odeszła ode mnie potrząsnąłem głową i wszedłem do środka. Zamknąłem drzwi, a bagaże postawiłem w korytarzu i od razu popędziłem się przywitać z rodziną. Cały dzień po głowie dręczyła mnie myśl, że kiedyś ją widziałem. Ale mogło mi się tylko to przyśnić.

* z perspektywy Lili *
Mijając w drzwiach wysokiego bruneta skierowałyśmy się do mojego domu. W kilka minut tam dotarłyśmy. Hope spakowała się w torbę i poszła do siebie. Ogarnęłam bałagan w pokoju i poszłam na dół coś zjeść. Akurat rodzice rozmawiali poważnie z John'em.
- Uuuuu. John, coś przechlapał ?
- Przestań Lili i siadaj. Musze ci coś powiedzieć. Ty John możesz już iść. - wymieniłam się z bratem miejscem. Po jego minie pewnie nie będę zadowolona z nowiny. Po kilku minutach gadania rodziców wyszłam z kuchni cała zapłakana bez słowa. Nie zważając na nic popędziłam na górę do brata. Bez pukania wtargnęłam do jego pokoju. Siedział przybity na rancie łóżka. Przymknęłam drzwi i dosiadłam się do niego. Po minucie ciszy coś we nie wybuchło.
- Ja nie chce się wyprowadzać. Ja tu mam wszystko. Mam tutaj pracę i Hope. Ja nie chce. - mówiłam w kółko to samo przez płacz. John przytulił mnie do siebie. Głaskał mnie po głowie i uciszał. Kiedy mój płacz się uspokoił uwolniłam się z jego ramion.
- Wiem, że tobie to nie odpowiada.
- Bardzo.
- Mnie też nie za bardzo się to podoba. Ale pomyśl o rodzicach. Choć my oboje mamy prace, marne ale jednak są, to i tak nie starcza na opłacenie czynszu i większe wydatki. Oni chcą dla nas jak najlepiej. Powinnaś się cieszyć że tata znalazł prace.
- Ciesze się w głębi, ale czemu ta prace jest akurat w Kanadzie ?! - wydarłam się na niego. Nie mogłam już wytrzymać z przejęcia. Wstałam z łóżka i zmierzałam w stronę drzwi, gdy usłyszałam jego głos.
- Uspokój się. Nie jesteś na tym świecie jedyna. Nie tylko tobie to się nie podoba. Uspokój się i idź się szykuj. Wylatujemy jutro o 10. - przełknęłam z niechęcią ślinę i poszłam do siebie. Nie chciałam marnować już więcej czasu na płacz i z szafy wywaliłam wszystkie moje walizki. Na łóżko rzuciłam ubrania i buty. Po kilku godzinach moje walizki były już gotowe. Kosmetyki, ubrania i buty spakowane. Postawiłam je przy drzwiach i podeszłam znowu do szafy. Na dnie leżała jakaś skrzynka. Wzięłam ją w ręce i usiadłam na łóżko. Otworzyłam ją, a tam masa zdjęć. Zaczęłam je przeglądać. Postanowiłam że przykleję je do ściany w moim nowym pokoju. Ciężko mi o tym pomyśleć że muszę się wyprowadzać. Tak, to prawda. Ciesze się że tata ma prace, ale czuje też do niego lekką urazę. Po wielu latach szukania udało mu się, ale przez to ja będę musiała zaczynać wszystko od nowa. Nowe znajomości, nowa praca, nowe zmaganie się z przeszkodami i brak przyjaciółki do wypłakania się w pobliżu. Nie chce stąd odchodzić, ale ja niestety nie podejmuję ostatecznej decyzji. Spojrzałam na zegarek i się zdziwiłam, że jest tak późno. Wzięłam do ręki ręczniki i poszłam się wykąmpać. Chciałam o niczym teraz nie myśleć.

____________________________________________________
Przepraszam, że miesiąc niczego nie dodawałam. Nie miałam za bardzo możliwości :/ Postaram się bardziej regularnie dodawać rozdziały. Chciałam napisać dosyć długi i w jakiś sposób zachęcający do dalszego czytania rozdział ale chyba mi nie wyszło :/ Piszcie co o nim sądzicie. To dla mnie naprawdę bardzo sporo znaczy. Dziękuje :*

5 komentarzy:

  1. Świetnny ! :)


    Chcesz to wpadnij :
    http://everything-moment-will-change.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny :) z resztą tak jak poprzednie ;)

    zapraszam na mojego bloga :) :
    http://andlivewhilewereyoung.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne :)

    PS. Zapraszam do mnie:
    http://fallinlove-luxy-blogg.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Zostałaś nominowana do Liebster Aword. Szczegóły u mnie na blogu.
    my-life-is-a-big-pain.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń